Zdaniem ''zielonych'', Rzeszów może stać się miejscem, do którego zwożone będą toksyczne śmieci z całej Europy. Inwestorem, który chce stawiać w Rzeszowie spalarnię, jest nieznana dotychczas w naszym regionie firma Energorozwój S.A. z Warszawy. Spółka nie ma własnej strony internetowej, jedynie wizytówkę na witrynie ''Panoramy Firm''. Inwestycja za 130 mln euro Przedstawiciele firmy pojawili się w rzeszowskim ratuszu kilka miesięcy temu. W samych superlatywach opowiadali o inwestycji, zapewniając, że w zakładzie nowoczesną metodą plazmową w temperaturze 15 tysięcy stopni niszczone będą śmieci komunalne. Koszt budowy wynieść ma 130 milionów euro i ma być sfinansowany przez banki. Firma już zamówiła część urządzeń. Propozycja Energorozwoju wzbudziła entuzjazm władz miasta, które rozpoczęły przygotowania do sprzedaży odpowiedniego gruntu na rzeszowskim Załężu. - Chodzi o blisko 10 hektarów na obrzeżach miasta. Przetarg odbędzie się marcu - informuje Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy prezydenta miasta. Pomysł budowy zakładu natychmiast wywołał kontrowersje. Ekolodzy twierdzą, że w rzeczywistości mogą być w niej utylizowane wysokotoksyczne substancje. Co trafi do Rzeszowa? - Jeżeli zakład powstanie, będą mogły tu trafiać szczególnie groźne odpady: chemikalia, polichlorobenzeny, materiały wykorzystywane w broni chemicznej i bakteriologicznej, przeterminowane pestycydy, a nawet odpady zawierające izotopy promieniotwórcze - mówi doktor Władysław Proszak, fizyk, prezes Polskiego Klubu Ekologicznego w Polsce południowo-wschodniej. Zdaniem doktora, technologia plazmy, jako najnowocześniejsza, nadaje się do utylizacji materiałów niebezpiecznych i wysoko szkodliwych, natomiast nie można jej stosować do bezpośredniej utylizacji śmieci komunalnych. Jest po prostu za droga. - Miasto nie jest w stanie zabezpieczyć, aby do zakładu nie były zwożone materiały niebezpieczne z innego terenu. Możemy stać się śmietnikiem Europy - alarmuje doktor Proszak. Przypomina, że podobne próby stworzenie takiego zakładu były podejmowane w Karlikowie na Pomorzu. Wywołały jednak protesty (sprzeciwiły się m.in. rady gminy i powiatu) i w efekcie nie doszło do ich realizacji. Jerzy Wójcicki, prezes Energorozwoju, odrzuca zarzuty ekologów. - W zasadzie to ekolodzy powinni być nam wdzięczni, bo to bardzo bezpieczna metoda utylizacji odpadów - twierdzi Wójcicki, sprzeciwiając się używaniu wobec inwestycji określenia spalarnia. Jego zdaniem, metoda plazmowa typowym spalaniem nie jest. Twierdzi, że do Rzeszowa nie trafią odpady radioaktywne, ale pytany o inne bardzo niebezpieczne materiały toksyczne, odpowiada zdawkowo. - Wszystko jedno, czy będą tu likwidowane materiały toksyczne, czy nie. Bo wszystkie związki szkodliwe i tak będą rozbijane na podstawowe pierwiastki. Zagrożenia więc nie ma - twierdzi Wójcicki. Prezes nie odpowiada też wprost na pytanie, skąd będą zwożone odpady. - Nie wiem - przyznaje. - Nie wierzę, że firma, która inwestuje tak duże pieniądze będzie zajmowała się śmieciami komunalnymi, do utylizacji których nie trzeba wykorzystywać szalenie drogiej technologii plazmowej. Czy my musimy być poligonem doświadczalnym? - pyta retorycznie doktor Proszak. SZYMON JAKUBOWSKI