Do dramatu doszło w miniony piątek. Komunalna sortownia śmieci z Błażowej wynajęła prywatną firmę do remontu wiaty. Mieszkaniec jednej z podbłażowskich wsi miał wykonać prostą konserwację piorunochronu. W pewnej chwili zarwał się pod nim dach. Mężczyzna - dekarz z wieloletnim stażem zawodowym - spadł z wysokości pięciu metrów na beton. Dzisiaj o tragedii przypominają już tylko plamy krwi przysypane piachem. Nikt nie mógł przewidzieć - To prawdziwy dramat. Prace dla nas wykonywała dobrze znana nam firma. Oferowała zarówno fachowe wykonanie prac, jak i atrakcyjną cenę - mówi Zygmunt Kustra, szef firmy Gospodarka Komunalna Sp. z o.o. prowadzącej sortownie śmieci. W zeszłym roku spółka kupiła halę od miejscowej gminnej spółdzielni. Teraz, zgodnie z zaleceniami, dokonywano gruntownego remontu. - Od początku roku w wypadkach, które zdarzyły się podczas pracy, zginęło na Podkarpaciu 20 osób. Ciężkich uszkodzeń ciała doznało 28 osób. Doszło także do sześciu wypadków zbiorowych, gdzie poszkodowanych było 40 osób. Są to dane, które dostarczyli nam pracodawcy, gdyż mają taki ustawowy obowiązek - mówi Kazimierz Jasiński, inspektor pracy z Rzeszowa. Główną przyczyną wypadków jest niewłaściwy nadzór, nieprzestrzeganie norm i zasad BHP. Na drugim miejscu wśród przyczyn wypadków znajduje się zły stan techniczny maszyn - mówi Jasiński. Szymon Jakubowski, Dominiki Pieniążek