Według NIK "Straż Graniczna i Służba Celna nie zapewniły kontroli zgodności przemieszczanych odpadów z ilością i rodzajem deklarowanymi w dokumentach przewozowych, co było spowodowane brakiem norm prawnych nakazujących taką kontrolę i określających jej tryb i formę". Przewieźć można wszystko Lista udokumentowanych transportów przez NIK i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie jest długa, ale pokazuje, że zjawisko jest poważne. - Przez nieszczelną granicę można w zasadzie przewieźć wszystko, nawet najbardziej niebezpieczne odpady. Na granicy jest tylko pobieżna kontrola, często nie sprawdza się rzeczywistej zawartości transportu, później nikt nie monitoruje, gdzie odpady faktycznie trafiają - mówi dyrektor rzeszowskiej Delegatury NIK, Stanisław Sikora. Jego zdaniem, skala zjawiska jest powszechna, zaś w kontroli ujawniono jedynie pojedyncze przypadki. Sprawą zajęła się prokuratura Ze Słowacji co najmniej dwa nigdzie nie zgłoszone transporty trafiły do przedsiębiorstw zajmujących się utylizacją odpadów w Jaśle i w Kolbuszowej. Sprawą zajęła się prokuratura, ale w jednym przypadku stwierdziła znikomą szkodliwość społeczną czynu, w drugim brak znamion przestępstwa. W Korczowej interwencja inspektorów ochrony środowiska zapobiegła wjechaniu do Polski kilkudziesięciu niebezpiecznych transportów, ale i tak ustalono, że wjechać udało się trzem transportom z ponad 60 tonami odpadów. Tu również prokuratura prowadziła postępowanie wobec dwóch celników, ale postępowanie również umorzono ze względu na znikomą szkodliwość. Z kolei w Medyce przez tamtejsze przejście bez zezwolenia przewożono 16 tysięcy ton różnego rodzaju złomu. NIK skierowała do prokuratury dwa doniesienia w sprawie domniemanego popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy Straży Granicznej i Służby Celnej. W grę wchodzą wielkie pieniądze - Podejrzewam, że 90 procent wjeżdżających odpadów to substancje niezwykle szkodliwe, takich, których nikt nie chce utylizować u siebie. Wystarczy u nas znaleźć kogoś, kto za odpowiednią opłatą zgodzi się na przyjęcie najgorszych świństw. Tu w grę wchodzą ogromne pieniądze - dodaje z kolei dr Władysław Proszak, szef podkarpackich struktur Polskiego Klubu Ekologicznego. Autor: Szymon Jakubowski