- Niedawno u mojej babci zepsuł się przeszło 40-letni piec kaflowy. Wraz z rodziną rozpoczęłam poszukiwania osoby, która mogłaby zająć się jego naprawą. Okazało się, że nie jest to takie proste. Po miesiącu znaleźliśmy zduna, ale dopiero w niewielkiej miejscowości pod Rzeszowem - mówi Kasia, 24-letnia studentka z Rzeszowa. - Dowiedziałam się, że dziś mało kto tym się zajmuje, a zepsuty piec najprościej jest wymienić na nowy. Rynek zalewa tania chińszczyzna Mało kto poszukuje kaletnika, czyli osoby zajmującej się wyrobem i naprawą galanterii skórzanej - Rzeczywiście sytuacja jest bardzo ciężka. Gdy otwierałem zakład w 1973 r., pracowało nas wówczas 12 osób. Obecnie zostało zaledwie 3 pracowników. Wprawdzie rzadko, ale zgłaszają się jeszcze osoby, które chciałyby działać w tym kierunku, jednak jak mamy przyjąć kogoś nowego, skoro sami nie mamy pracy? - wyjaśnia Antoni Kowtun, właściciel zakładu kaletniczego. - Na rynku jest mnóstwo chińskich wyrobów galanteryjnych w atrakcyjnych cenach, więc klienci nie chcą przepłacać. Za nowe zapłacisz mniej Podobnie jest z usługami dotyczącymi renowacji mebli. Choć o tapicera w Rzeszowie nietrudno, zainteresowanie tego typu usługami jest umiarkowane. - Zgłaszają się do nas przeważnie osoby starsze, przywiązane do swoich mebli. Młode osoby z reguły wybierają prostsze rozwiązania i zamiast stawiać na renowację, wolą kupić nowy mebel - tłumaczy Janusz Borek, właściciel zakładu tapicerskiego Bio. Czym to jest powodowane? - Często okazuje się, że zakup nowej kanapy opłaca się bardziej, niż obicie starej - dodaje Borek. Czasem jednak lepiej jest dopłacić, mając na uwadze jakość materiałów i wykonania. Lepiej mają szewcy Wydawać by się mogło, że szczególnie w okresie zimowym, szewc ma ręce pełne roboty. Nie do końca. Wprawdzie na brak klientów narzekać nie może, jednak interes nie jest dochodowy, ze względu na konkurencję. - Młode osoby niechętnie chcą się szkolić w tym kierunku, wolą wybierać bardziej opłacalne zawody. Dlatego też średnia wieku szewców to ok. 50 lat. - tłumaczy Jacek Szostek, rzeszowski szewc z 25 letnim stażem. Młodzi chcą się szkolić W tym roku do egzaminu czeladniczego przystąpiło 1559 osób, czyli o ok. 200 więcej, niż w roku ubiegłym. - Młodzi chcą się szkolić, bo potrzebują konkretnego zawodu. Największym zainteresowaniem cieszą się profesje: fryzjera, mechanika samochodowego, piekarza i cukiernika, w przeciwieństwie do kowala, tkacza i cieśli. Do tych egzaminów przystąpiło tylko po 1 osobie - wyjaśnia Józef Lachcik, dyrektor Ośrodka Szkolenia przy Izbie Rzemieślniczej w Rzeszowie. Katarzyna Szczyrek