W skład żeńskiej drużyny Ochotniczej Straży Pożarnej w Boreczku, maleńkiej miejscowości położonej w gminie Sędziszów Młp., wchodzi 8 dziewczyn w wieku od 17 do 20 lat. Dowódcą jest Magdalena Róg. Trzon ekipy tworzą Paulina Sroka, Anna Szczerba, Maria Szczerba, Patrycja Cielak, Agnieszka Róg, Alicja Świder, Joanna Kania oraz rezerwowa Monika Ferfecka. W mojej rodzinie wszyscy są strażakami Dziewczęta trenują już kilka miesięcy, ale formalnie do straży zostały zapisane w maju tego roku. Pierwsza do OSP zgłosiła się 17-letnia Monika Ferfecka. - Dlaczego zostałam strażaczką? W mojej rodzinie prawie wszyscy są strażakami-ochotnikami. Kuzyni, wujkowie, tata i dziadek - opowiada Monika. - Moim kolegom ze szkoły nie powiedziałam, że jestem w OSP. Ci, którzy dowiedzieli się o tym, śmiali się ze mnie. Tylko dlatego, że jestem dziewczyną. Inne motywy kierowały Patrycją Cielak. - Zrobiłam to troszkę dla zabawy, a troszkę z przekory. Koledzy, którzy byli już w straży, często chwalili się, jakimi to nie są twardzielami i twierdzili, że dziewczyny nie są zdolne podołać trudom służby. Wraz z koleżankami postanowiłam im pokazać, że są w błędzie i tak się to zaczęło - wspomina Patrycja. Sympatyczne druhny przyznają, że miały jeszcze jedną motywację, która skłoniła ich do zapisania się do OSP. - Co nas ciągnęło do straży pożarnej? Jak to co? Sami strażacy! - śmieją się dziewczyny. Straż pożarna stała się dla nas ważna i czasem ten temat dominuje, gdy spotykamy się na pogaduszkach. Nie było łatwo Drużyna strażacka składa się z 8 osób. Jej zadaniem jest jak najszybciej dotrzeć do pożaru i rozłożyć sprzęt oraz rozpocząć akcję gaszenia ognia. Tak zawodowi przedstawiciele tej profesji, jak i strażacy ochotniczy, trenują te czynności od czasu do czasu, by w razie wystąpienia realnego zagrożenia, jak najszybciej być gotowym do rozpoczęcia gaszenia pożaru. Amatorzy często spotykają się na zawodach, gdzie drużyny wystawiane przez jednostki OSP rywalizują między sobą. Identyczną drogę przeszły nasze bohaterki. Początki miały jednak, jak to z reguły bywa, trudne. Dziewczyny trenowały przez pięć dni w tygodniu, po trzy godziny. W tych zawodach najważniejsze było bieganie i głównie na szybkość położono nacisk podczas ćwiczeń.- W pierwszych dniach treningu byłyśmy całkowicie zrozpaczone, bo nic nam nie wychodziło - opowiada Maria Szczerba. - Nie wiedziałyśmy jak obchodzić się ze sprzętem pożarniczym. Zimny prysznic na początek Stanisław Świder, prezes OSP w Boreczku, uśmiecha się na wspomnienie pierwszych kroków swojej żeńskiej drużyny. - Tłumaczyłem dziewczynom co mają robić, ale mnie nie posłuchały. Dlatego skończyło się to dla nich źle. Rozpięły nieprawidłowo węża i strumień wody solidnie je oblał. To był jednak dobry sposób, żeby nauczyły się, jak obchodzić się ze sprzętem - śmieje się doświadczony strażak. Miłych wspomnień z tamtego okresu nie ma też Agnieszka Róg. - Za pierwszym razem źle podpięłam węża, który wyśliznął mi się i uderzył mnie w głowę. Dostałam też w nogi. Miałam wiele siniaków, ale to nie zniechęciło mnie do treningów - wspomina dziewczyna. Pobiegniemy szybciej Po raz pierwszy w oficjalnych zawodach dziewczyny zaprezentowały się 10 lipca na stadionie w Sędziszowie Młp. Z braku z innych żeńskich innych zespołów wystąpiły poza konkurencją rywalizując tylko o jak najlepszy czas. Ćwiczenia bojowe polegały na rozwinięciu dwóch linii gaśniczych, z których jedna miała silnym strumieniem wody obrócić tarczę o średnicy 15 cm, natomiast druga linia miała za zadanie strącić cztery pachołki. Całą konkurencję ukończyły w zaledwie 63 sekundy. Ten wynik dał im kwalifikację do zawodów powiatowych, gdzie rywalizowały z innymi, podobnymi sobie ekipami. Tam z kolei były trzecie. Siłą nie można zrobić strażaka Swoich podopiecznych nachwalić się nie może prezes OSP. - Najlepiej jest pracować z takimi młodymi dziewczynami, które same zgłoszą się do straży pożarnej, chcą uczestniczyć w ćwiczeniach i zawodach. - Drużyna nie będzie mieć wyników, gdy trzeba siłą ją namawiać do treningów i startów w zawodach. Połowa drużyn męskich w naszej gminie podczas wspomnianej rywalizacji osiągnęła gorsze wyniki niż nasze dziewczyny - mówi z dumą Stanisław Świder. W nagrodach nie ma równouprawnienia W gminnych zawodach strażackich zwyciężyli też młodzi strażacy z OSP w Boreczku. Trenował ich kpt. Wiktor Porada, strażak zawodowy z Komendy Powiatowej PSP w Dębicy. Burmistrz Sędziszowa Młp. Kazimierz Kiełb nagrodził jego drużynę kwotą 1500 zł. Dziewczyny otrzymały o 500 zł mniej. - Nie ma równouprawnienia - narzekają z humorem dziewczyny, dla których za otrzymaną kwotę kupione zostaną uniformy i buty. - Jesteśmy wdzięczne chłopakom z naszej OSP za pomoc w przygotowaniach do zawodów. Bez nich nie dałybyśmy rady pobiec tak szybko. Chcą sprawdzić się w akcji Młode strażaczki liczą na kolejne dobre wyniki podczas zbliżających się zawodów. Ich największym marzeniem jest jednak chęć sprawdzenie się w prawdziwej akcji. - Marzymy o tym, żeby gasić pożary - mówią dziewczyny. - To dla nas byłaby adrenalina. Najpierw jednak musimy przejść specjalistyczne szkolenie i zamierzamy to zrobić. Wtedy żaden pożar nie będzie nam straszny - kończą nasze bohaterki. Mariusz Andres