Cenne negatywy należące do teścia pani Marii, Ignacego Bełcha oraz jej męża Stanisława, przeleżały w ukryciu ponad pół wieku. - Będziemy się starać o fundusze na ich oczyszczenie i wywołanie - mówi Wiesław Plezia, sołtys Zawadki. Strych starego domu w Zawadce jest pełen skarbów. To już drugie takie odkrycie w ciągu kilku lat. Na początku XXI wieku rodzina pani Bełch natknęła się na pierwszą partię negatywów z zakładu fotograficznego Ignacego Bełcha oraz jego syna Stanisława. Zdjęcia przypłacił życiem W ciągu ponad trzydziestu lat istnienia zakładu (ok.1934-1968) ojciec i syn udokumentowali najważniejsze chwile z życia mieszkańców powiatu. - Są tu śluby, pierwsze komunie, pogrzeby, portrety kawalerów, panien, kobiet - wymienia Maria Bełch. - A fotografie rosyjskich żołnierzy teść przypłacił życiem. Niemcy doszli do tego, że to on jest ich autorem i bez wahania wywlekli go z domu i rozstrzelali...Mąż przejął po nim zakład. Co jest w skrzynce, nie wiadomo Co jest w starej skrzynce z niedawno znalezionymi negatywami, nie wiadomo. Szklane archiwum jest mocno zniszczone. Będzie można je opisać dopiero po oczyszczeniu. - To wszystko jest bardzo kosztowne, dlatego chcemy znaleźć fundusze na oczyszczenie i wywołanie negatywów - dodaje Wiesław Plezia, który kilka lat temu zajął się dokumentacją pierwszej partii. Negatywy zostaną wywołane Maria Bełch, wdowa po fotografie z Zawadki, nie ma wątpliwości, że zawartość skrzynki to nie tylko pamiątka rodzinna. - To historia mieszkańców Zawadki, Pstrągowej, Grodziska, Różanki - mówi kobieta. - Jestem pewna, że na strychu jest tego dużo więcej. KATARZYNA DRĄŻEK