Niebieskie foliówki zakładane przez odwiedzających miały chronić przed wnoszeniem do szpitala brudu i przenoszeniem zarazków na zewnątrz. Życie pokazało, że rozwiązanie, które miało zapewnić higienę, przyniosło odwrotny efekt. Wielu oszczędnych odwiedzających nie chce płacić za każdym razem złotówki za ochraniacze i wyrzucać je po każdej wizycie. Wychodząc ze szpitala, zabierają je do domu. - To może stwarzać zagrożenie epidemiologiczne. Dlatego używanie jednorazowych kapci foliowych jest bezzasadne. Jeszcze jesienią na ten problem zwróciła nam uwagę pielęgniarka epidemiologiczna - mówi Bernard Waśko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie. Szef placówki zniósł obowiązek zakładania niebieskich foliówek przez osoby odwiedzające chorych, mimo że automaty nadal stoją w szpitalu. - Zdemontujemy je za 2, 3 miesiące, gdy wygaśnie umowa dzierżawy - przekonuje Bernard Waśko. Z tych samych przyczyn na początku jesieni niebieskie foliówki znikną ze Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Jednak część dyrektorów podkarpackich szpitali nie zamierza z nich rezygnować, głównie ze względów ekonomicznych. - Pieniądze z zakupu kapci stanowią dla szpitala dodatkowe fundusze. Nie zmuszamy, ale zachęcamy do używania jednorazowych ochraniaczy ze względów higienicznych - mówi Małgorzata Jerzak, dyrektor ds. med. Podkarpackiego Wojewódzkiego Szpitala w Krośnie. Dodatkowo, gdy placówka medyczna korzysta z usług firmy sprzątającej i sporo za nie płaci, personel pilnuje czystości ze wzmożoną czujnością. - Mimo negatywnej oceny zasadności używania jednorazowych kapci, nie możemy zakazać ich używania. Za to, co dzieje się na terenie szpitala, odpowiada dyrektor placówki - wyjaśnia mediom Jan Bondar, rzecznik GIS. Urszula Pasieczna