Akt oskarżenia został już skierowany do przemyskiego sądu rejonowego - poinformował w czwartek szef wydziału Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Damian Mirecki. Jak wyjaśnił, funkcjonariusze: 46-letni Mariusz T. i 36-letni Piotr B. konwojowali aresztowanego z jego celi do innego pomieszczenia. W tym czasie, według regulaminu, nie powinni go odstępować na krok. Jednak - według oskarżenia - na chwilę zostawili go samego na korytarzu i poszli do dyżurki. W tym czasie aresztowany skorzystał z automatu telefonicznego i zadzwonił do swojej konkubiny, podejrzanej w tym samym śledztwie. Chodzi o sprawę wprowadzenia do obiegu w Polsce i we Włoszech fałszywych banknotów euro. Według ustaleń prokuratury rozmowa razem z wybraniem numeru i czekaniem na połączenie trwała około minuty. Mirecki zaznaczył, że mogła ona niekorzystnie wpłynąć na śledztwo. - Przecież po to stosuje się areszty dla podejrzanych, aby nie mogli się kontaktować ze światem zewnętrznym, z innymi osobami - zauważył i dodał, że po tym incydencie konieczne było przeniesienie aresztowanego do innego zakładu. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do zarzucanego czynu. Starszy stwierdził, że "nie wyobraża sobie sytuacji, aby aresztowany mógł skorzystać z telefonu", a młodszy odmówił składania wyjaśnień. Obydwu mężczyznom grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.