Dlatego przez cały miniony tydzień testowy model rejestratora prędkości odstraszał kierowców przekraczających prędkość na drodze krajowej nr 4, tuż przy szkole w Trzcianie. Wystarczyło kilkanaście minut obserwacji, żeby przekonać się o skuteczności urządzenia. Wielu kierowców natychmiast po spojrzeniu na wyświetlacz zdejmowało nogę z gazu. Inni z kolei zatrzymywali się albo wracali i pytali obserwujących policjantów, czy to jest nowy model fotoradaru i kiedy dostaną zdjęcie z mandatem. Studzi zapędy do prędkości - Monitor prędkości działa przede wszystkim prewencyjnie - zaznacza komisarz Waldemar Pieniowski, specjalista ds. ruchu drogowego z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. - Z jednej strony uświadamia kierowcom ich wykroczenie, z drugiej staje się ono widoczne dla innych uczestników ruchu. A jak wskazują badania, świadomość tego faktu, widok takiego urządzenia niezwykle dyscyplinuje - dodaje. To tylko test Monitory prędkości na razie są testowane w różnych regionach kraju. Mają zachęcić do zakupu zarządców dróg oraz samorządy w celu poprawy bezpieczeństwa na danym obszarze. - Tymczasem wiadomo, że umieszczenie ''straszaka na piratów'' w okolicach szkoły, tak jak to było w Trzcianie, to doskonały sposób na poprawę bezpieczeństwa dzieci - podkreśla kom. Pieniowski. ANDRZEJ ŁAPKOWSKI