Największy problem mają mieszkańcy Lubatowej. W zimie są praktycznie odcięci od świata. Kilka lat temu osuwisko uszkodziło drogę powiatową łączącą wioskę z drogą krajową nr 9. Latem ubiegłego roku starosta krośnieński otrzymał z rezerwy MSWiA 6,3 mln zł na naprawę osuwiska. Warunkiem skorzystania z dotacji było rozliczenie pierwszego etapu inwestycji do końca roku budżetowego, czyli do 31 grudnia. Umowę z wykonawcą podpisano 29 sierpnia. Prace rozpoczęto jednak dopiero w październiku. Pech prześladował robotników - Czas na wykonanie zadania był realny - mówi Jan Zdzieba, prezes Przedsiębiorstwa Robót Inżynieryjnych i Drogowych w Krośnie, które prowadziło prace. - Zrobiliśmy drenaż gruntu i przygotowaliśmy teren pod palowanie żelbetowymi palami. Palowanie wykonywał nasz konsorcjant, dębicka firma Remost. W grudniu przewróciła się im 100-tonowa wiertnica, którą robiono otwory pod pale. Podniesienie jej wymagało sprowadzenia dużego dźwigu. To zabrało trochę czasu. Okazało się też, że wiertnica uległa uszkodzeniu. Jej naprawa to kolejna strata czasu. Do dokończenia robót zabrakło dwóch tygodni. Jesteśmy gotowi zapłacić karę umowną. Niestety, koniec roku budżetowego sprawił, że nierozliczoną do końca grudnia państwową dotację trzeba było zwrócić do budżetu państwa. Czy pieniądze wrócą do Krosna? - Zerwaliśmy umowę z niesolidnym wykonawcą - informuje Jan Juszczak, starosta krośnieński. - Jutro jadę do Warszawy, by starać się o ponowne przyznanie środków na naprawę osuwiska. To będzie jeszcze trudniejsze, niż pozyskanie tych pieniędzy w ubiegłym roku. Jestem jednak optymistą. Gdy uda mi się zdobyć pieniądze, ogłoszę nowy przetarg i znajdziemy solidniejszego partnera. Krzysztof Rokosz