Krzysztof Lenart, chirurg z Kolbuszowej, który leczył pijawkami, składa pozew do sądu pracy. Nagrał swoiste "taśmy prawdy" z których wynika, że nie pijawki były przyczyną jego przeniesienia z oddziału do poradni, co, jak mówi, stało się dla niego śmiercią zawodową. Starosta, który rzekomo kazał zrobić "porządek na oddziale", stanowczo zaprzecza. Wskazuje, że na taśmach nagranych przez lekarza jest przecież tylko głos ordynatora oddziału chirurgii, który mówi, że "starosta kazał cię wyp.....lić z roboty". Gdzie więc dowód na to, że to były jego słowa? Zemsta za całokształt Krzysztof Lenart twierdzi, że to zemsta dyrektora Strzelczyka za wcześniejsze wystąpienie przeciwko niemu (wotum nieufności) oraz za leczenie z pomocą pijawek w szpitalu. Czuję się oczerniany, a pozbawienie mnie możliwości operowania to dla mnie śmierć zawodowa - mówi. - Zrobiono ze mnie kłótliwe i krzykliwe monstrum. Napisano, że koledzy mają mnie dość, a to nieprawda. Dyrekcja zaprzecza, lekarz skarży Zbigniew Strzelczyk, dyrektor SP ZOZ w Kolbuszowej, i dr Andrzej Noga, ordynator oddziału chirurgii ogólnej i urologii w tym szpitalu, stanowczo zaprzeczają pogłoskom o zemście i nagonce na lekarza, a nagrywanie rozmów na dyktafon uważają za chwyt niegodny kolegi. Poszkodowany lekarz chce, by jego wypowiedzenie warunków umowy o pracę zbadał teraz sąd pracy. Wnosi sprawę z powództwa cywilnego "o nieuzasadnione przesunięcie z oddziału do poradni". Mimo zamieszania wokół sprawy, chirurg nie zaprzestał leczenia z pomocą pijawek, robi to jednak nie w szpitalu, a tylko prywatnie. ANNA MORANIEC