- Tak jest w Mielcu - twierdzi czytelnik "Super Nowości". Jak to jest, że ceny paliw w różnych miastach Podkarpacia różnią się nawet o prawie pół złotego? Czy dochodzi do zmowy pomiędzy stacjami, które zawyżają ceny na danym terenie? Jeżeli tak, to czy można jakoś z tym walczyć? Czy to normalne, żeby paliwo w stolicy województwa było o 40 groszy tańsze niż "na prowincji"? Dla wielu kierowców z Mielca sprawa jest oczywista. - W naszym mieście od lat działa mafia paliwowa - mówią wprost. Jeden z nich napisał na ten temat e-maila do redakcji i poprosił o podjęcie tematu i zainteresowanie się tą sprawą. W Mielcu działa "mafia paliwowa"? - Od lat, jak wszyscy zmotoryzowani mieszkańcy naszego miasta doskonale wiedzą, ceny wszystkich paliw (benzyny, oleju napędowego i LPG) są najdroższe w regionie i kraju - pisze czytelnik. - Jadąc do Rzeszowa, Dębicy czy Tarnowa mamy dużo niższe ceny. Tak na dobrą sprawę, taniej jest w każdej części Polski. A Mielec przecież nie jest żadną wyspą na mapie kraju - irytuje się mielczanin. - Bardzo zastanawiające jest to, że wszystkie mieleckie stacje mają zawsze jednakowe ceny i ich zmiana następuje jednocześnie i do tego prawie zawsze identycznie - kontynuuje. - Czy można tu mówić o zbiegu okoliczności, ciągnącym się latami? Z pewnością nie wszyscy o tym wiedzą, ale nikt w tej sprawie nic nie zrobił, zapewne ze względu na silne oddziaływania tego lobby na władze regionu - dodaje. Czy rzeczywiście - jak sugeruje czytelnik - ten swoisty układ stacji paliwowych konserwują mieleckie samorządy lokalne? To powrót do czasów PRL-u - Chciałbym dowiedzieć się, na jakiej podstawie ktoś wysnuł tak kuriozalny wniosek - odpowiada Bogusław Miga, rzecznik prasowy starosty mieleckiego. - Przecież wiadomo, że od 20 lat w Polsce funkcjonuje kapitalizm, a samorządy - zarówno powiatu, jak i miasta - absolutnie nie mają żadnej możliwości regulacji czy narzucania ceny jakiegokolwiek produktu. To wolna wola sprzedawców, którzy mają święte prawo dyktować ceny - zaznacza Miga. I rzeczywiście, sprzedawcy paliw zgodnie potwierdzają, że działają według reguł wolnego rynku. Podobnego zdania jest Janusz Chodorowski, prezydent Mielca. - Trudno w gospodarce rynkowej stosować regulacje cen produktów poprzez wprowadzanie firm państwowych czy samorządowych - mówi Super Nowościom. - Jako Urząd Miasta nie mamy takich prawnych możliwości. Poza tym, takie rozwiązania zazwyczaj źle się kończą - dodaje. Zdaniem prezydenta, to prywatna konkurencja powinna powodować obniżkę cen paliw. - My tego zrobić nie możemy, bo jutro musielibyśmy sprzedawać cukierki, a pojutrze wrócilibyśmy do socjalizmu. A czasy PRL-u na szczęście mamy już za sobą. W Rzeszowie potrafią Tymczasem, jak się okazuje, ceny paliw w Rzeszowie są o wiele niższe niż w innych miastach Podkarpacia, w tym i w Mielcu. Na tamtejszych stacjach można spotkać auta z całego regionu. Jak się okazuje, PB 95 jest tam nawet o 40 gr tańsza niż np. w Przemyślu. Czyżby w stolicy województwa nadal królowała gospodarka planowana? Nic podobnego! Właściciele rzeszowskich stacji mają niższe ceny, bo zmusza ich do tego konkurencja. To hipermarkety w ramach promocji oferują swoim klientom paliwo po obniżonej do minimum cenie. W ten sposób zachęcają zmotoryzowanych mieszkańców do zakupów. Nie próżnuje również rzeszowski ratusz, który co tydzień sms-ami informuje kilkanaście tysięcy mieszkańców o najtańszych stacjach w mieście w danym dniu. To supermarkety zbijają ceny Czyli, jak się chce, to można. Problem w tym, że żaden z domów handlowych w Mielcu nie oferuje klientom paliwa. - Liczyliśmy, że jeden z nich taką stację wybuduje, ale - na razie - nic z tego nie wynikło - twierdzi Janusz Chodorowski. - Mimo wszystko, cały czas mamy nadzieję, że tak się stanie, bo taka konkurencja zbiłaby ceny paliw w naszym mieście. Nadzieja nadzieją, a - jak na razie - zmotoryzowani mielczanie są skubani przez rodzime stacje albo hurtowo kupują paliwo w stolicy Podkarpacia. - Może, gdybyśmy wszyscy zaczęli jeździć do Rzeszowa, to niektórzy wreszcie by się ocknęli i w końcu obniżyli ceny paliw - ironizuje prezydent Chodorowski. - Jak na razie w Mielcu mamy do czynienia z ewidentnym windowaniem cen paliwa. Ale nie chcę tego komentować, bo to działka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Określenia typu "mafia paliwowa" to są skrajne opinie, choć mogę je zrozumieć, bo sam jestem kierowcą.