Nikt chyba w Sanockiej Arenie nie przypuszczał, że gospodarze prowadząc po dwóch tercjach 5-2, zjadą z lodu pokonani... Prawdziwym katem sanoczan okazał się doświadczony 41-letni Waldemar Klisiak, który strzelił trzy gole. Tego ostatniego i najważniejszego strzelił w nieprawdopodobny sposób, kiedy jego zespół grał w osłabieniu. Wyłuskał on krążek w swojej tercji obronnej, przejechał całe lodowisko, objechał bramkę i posłał krążek tuż przy słupku obok źle ustawionego Wojciecha Rockiego. - Współczuje rywalom, bo zdaję sobie sprawę, co czują, ale każdy, kto był na meczu widział, że nawet przez te II tercje nie graliśmy źle, choć szczęście nam dopisało - mówi trener Naprzodu, Jaroslav Lehocky. - Straciliśmy w dosyć nieszczęśliwych okolicznościach 2,3 bramki szczególnie w tej końcówce II tercji. Później nie mieliśmy już nic do stracenia i zaczęliśmy atakować na cztery formacje. Sanok opadł wyraźnie z sił i udało się nam zdobyć jakże cenne punkty. Takie zwycięstwo na pewno nas podbuduje i doda nam pewności siebie - twierdzi czeski szkoleniowiec zespołu z Janowa. Przez dwie tercje sanoczanie grali naprawdę dobrze i nic nie wskazywało, że mogą ten mecz przegrać. Co prawda zaczęło się od 0-1 po golu Stachury w przewadze, ale chwilę później już gospodarze prowadzili 2-1. Bardzo dobre w ich wykonaniu było zwłaszcza drugie dwadzieścia minut. Wówczas to na bramkę rywala oddali 8 strzałów (w całym meczu 32-41), z czego po trzech padły gole. Jedną bramkę więcej mógł zdobyć Maciej Mermer, który w 38. min w sytuacji sam na sam ograł Szydłowskiego, ale będąc przed pustą bramką trafił krążkiem w słupek. W tej sytuacji bramkarz Naprzodu podczas interwencji rzucił kijem i arbiter zgodnie z przepisami podyktował rzut karny. Niestety, Robert Kostecki nie zdołał pokonać bramkarza z Janowa. III tercja sanoczanom na pewno bardzo długo będzie się śnić po nocach. W 42. min, po golu Klisiaka, trener gospodarzy apelował do zawodników: - Mecz się jeszcze nie skończył, gramy uważnie. Sanoczanie jednak nie za bardzo przejęli się słowami słowackiego szkoleniowca i... dali sobie strzelić kolejne 3 gole. Punkt w Toruniu W niedzielnym meczu w Toruniu sanoczanie przegrali w rzutach karnych. W regulaminowym czasie był remis. 2-2. Mecz nie stał na najwyższym poziomie, zarówno torunianie, jak i ekipa KH Sanok mogli rozstrzygnąć go w normalnym czasie, ale nie najlepiej było ze skutecznością. RAFAŁ MYŚLIWIEC