- Chciałem mieć duży samochód, taki dwuosobowy, żebym mógł nim jeździć razem z Karolem, moim bratem, a akwarium z rybkami chciałem już od dawna, bo lubię rybki - mówi Dominik. Jego marzenia spełniły się w poniedziałek, kiedy koło południa pod dom Adamiaków przyjechał dostawczy samochód fundacji po brzegi wypełniony zabawkami. Po rybki do akwarium Dominik pojechał z mamą i pracownikami fundacji do Sanoka. W sklepie zoologicznym, najbardziej spodobały mu się świecące rybki. Zaczęło się od bólu nóżek - Mam dziesięcioro wnuków, ale Dominik to moje oczko w głowie. Bardzo przeżywam jego chorobę, jestem z nim od urodzenia, jego rodzice poszli do pracy a ja z nim byłam, chowałam go. Po trzech latach zauważyłam, że z dzieckiem jest coś nie tak, jest słaby, nie ma apetytu. Skarżył się na ból plecków i nóżek - wspomina pani Władysława, babcia dziecka. Chorobę Dominika rozpoznano w marcu 2006 roku. - W Rzeszowie po szczegółowych badaniach wykryto u niego guza na lewym nadnerczu i skierowano nas dalej. W Warszawie dowiedzieliśmy się że jest to nowotwór złośliwy z przerzutami do kości, węzłów chłonnych i do szpiku - wspomina Katarzyna Adamiak. - Zaczęliśmy chemioterapię. Na początku Dominik bardzo źle ją znosił. Później była operacja usunięcia guza, który po tej chemioterapii się znacznie zmniejszył. W marcu tego roku zakończyliśmy leczenie chemią, choroba zaczęła się cofać, chociaż śladowe ilości komórek nowotworowych są jeszcze w okolicach kości piszczelowych na kolankach, reszta się cofnęła - dodaje. Na razie wszystko idzie dobrym kierunku. Od września Dominik idzie do zerówki. Fundacja pomaga dzieciom w całej Polsce W Polsce leczenie ciężkiej choroby dziecka jest bardzo kosztowne. Najczęściej jedno z rodziców odchodzi z pracy, żeby móc opiekować się dzieckiem. - Wszystkie pieniądze idą w terapię, dojazdy, środki opatrunkowe. Rodziców już nie stać na to, żeby spełniać dziecięce marzenia. A przecież to prawdziwe dzieciństwo z jego radościami jest bardzo ważne w rozwoju dziecka - mówi Patrycja Wróbel prezes fundacji. - Nic nie daje tak dużej satysfakcji jak uśmiech dziecka nieuleczalnie chorego, czasami umierającego. Nikt tak się nie śmieje, nikt się tak nie cieszy, nikt nie docenia tak każdego dnia i każdej chwili. Mieliśmy nawet takie sytuacje, że przez te chwile radości spowodowane spełnieniem dziecięcych marzeń, poprawiały się wyniki, przedłużało się życie - dodaje. W całej Polsce Fundacja Dziecięca Fantazja spełniła już siedemset marzeń. W poniedziałek oprócz Dominika, fundacja spełniła jeszcze pragnienia Ewy spod Rzeszowa i Patryka ze Stalowej Woli. Grzegorz Bończak