W śledztwie wszczętym wiosną 2007 roku zatrzymano 107 osób - ok. 90 celników oraz funkcjonariuszy Straży Granicznej i osoby, które wręczały pieniądze. Ze względów technicznych prokuratura wyłączała sprawy do odrębnych postępowań. W lipcu 2011 r. Sąd Rejonowy w Przemyślu uniewinnił 18 celników; cztery miesiące później wyrok ten utrzymał sąd okręgowy. Kasację do Sądu Najwyższego wniosła prokuratura. Podnosiła w niej, że w drugiej instancji orzekali sędziowie, którzy zostali wyłączeni w procesie pozostającym w związku ze sprawą celników (w listopadzie 2010 r. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie wyłączył w nim z orzekania niemal wszystkich sędziów przemyskiego sądu okręgowego). Prokuratura zarzucała też sądowi nieuwzględnienie zeznań trzech świadków, którzy byli oskarżonymi w innej sprawie dotyczącej korupcji na granicy. Obrona odpowiadała, że prokuratura nie złożyła wniosku o wyłączenie sędziów, choć wiedziała, że zostali oni odsunięci od orzekania w równoległej sprawie. Adwokaci przyznawali też, że co prawda sąd rejonowy nie uwzględnił zeznań części świadków, ale błąd ten został naprawiony w drugiej instancji i ostatecznie nie miał wypływu na wyrok. Sąd Najwyższy podzielił we wtorek argumenty obrony - uznał kasację za "oczywiście bezzasadną", a kosztami postępowania obciążył Skarb Państwa. Sędzia Marian Buliński w ustnym uzasadnieniu postanowienia SN ocenił, że zarzut dotyczący wyłączenia sędziów "jest totalnym nieporozumieniem". Zwracał uwagę, że ani strony, ani sędziowie nie złożyli wniosku o wyłączenie orzekających sędziów. Przypominał też przepisy, zgodnie z którymi wniosek o wyłączenie sędziego złożony po rozpoczęciu przewodu sądowego pozostawia się bez rozpoznania. Zarzut dotyczący zeznań świadków to - według Sądu Najwyższego - nic innego jak polemika z oceną sądu drugiej instancji, który uznał, że sąd pierwszej instancji postąpił słusznie. "Sąd drugiej instancji rozpoznał wnioski apelacji nawet w większym zakresie niż w rzeczywistości było potrzebne (...) Stanowisko sądu odwoławczego, iż takie uchybienie nie miało wpływu na treść wyroku, jest całkowicie przekonywające" - powiedział sędzia Buliński. W lipcu 2011 r. Sąd Rejonowy w Przemyślu uznał, że materiał dowodowy przeciwko 18 funkcjonariuszom Izby Celnej w Przemyślu w większości sformułowano na podstawie wyjaśnień innych podejrzanych i oczyścił ich z podejrzeń o przyjmowanie pieniędzy od przekraczających przejście graniczne w Medyce. W listopadzie 2011 r. apelację prokuratury odrzucił Sąd Okręgowy w Przemyślu. Przypominał przy tym, że każda wina musi być bezspornie i bez cienia wątpliwości udowodniona, a w tym wypadku materiał prokuratury opierał się wyłącznie na wyjaśnieniach innych podejrzanych w sprawie. "A to zdecydowanie za mało, aby przypisać komuś winę" - mówił wówczas sędzia Dariusz Lotycz. Zauważył także, że te wyjaśnienia były lapidarne i nie precyzowały, kto, ile i kiedy przyjął łapówkę. Według aktu oskarżenia celnicy przyjmowali od obywateli Ukrainy pieniądze m.in. za przymykanie oka na przemyt, głównie alkoholu, papierosów, a także za przychylniejsze traktowanie podróżnych podczas odprawy celnej. Miały to być niewysokie kwoty, co najmniej 10 zł. Pieniądze miały trafiać do wspólnej puli, dzielonej następnie między funkcjonariuszy.