Według norm te "pyszności", przeterminowane trzy lata, są odpadem. Wiele wskazuje na to, że gdyby nie celnicy z Barwinka moglibyśmy zostać uraczeni śmierdzącymi bakaliami np. w świątecznym cieście. Na ciężarówkę z przyczepą celnicy od razu zwrócili uwagę, bo kierowca wjechał nią do Polski przez pas dla osobówek. Celnicy ruszyli za samochodem. Krótki pościg i udało się zatrzymać ciężarówkę. Kierujący nią mężczyzna przedstawił się jako pracownik podrzeszowskiej firmy handlującej bakaliami. Powiedział, że wiezie ze Słowacji orzechy włoskie. Na potwierdzenie tych słów nie miał jednak żadnych dokumentów. Celnicy zdecydowali, że chcą zobaczyć ładunek. Nim zobaczyli, najpierw poczuli, bo gdy otwarto część ładunkową pojazdu ...- Smród zwalał z nóg - relacjonowali. - Nie było wątpliwości, że orzechy są zepsute. "Pyszności" z larwami Ciężarówkę ze śmierdzącą zawartością odeskortowano w inne miejsce, do dalszej kontroli. Tu dopiero ujawniła się cała prawda. Większość orzechów była spleśniała i zatęchła, miały też "dodatki": kokony owadów, a nawet żywe larwy! Termin przydatności do spożycia orzechów minął już dawno, 3 lata temu. Podkarpacki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska uznał orzechy za odpad, a w świetle prawa wwożenie odpadów do Polski bez zezwolenia jest przestępstwem, za które grozi kara więzienia od 3 miesięcy do nawet 5 lat. Niby na paszę, ale ... Nic zatem dziwnego, że orzechami i ich pojawieniem się w naszym kraju zainteresowała się prokuratura. Przesłuchano szefa firmy, która kupiła śmierdzące bakalie. Potwierdził, że wiedział o tym, że orzechy są przeterminowane i nie nadają się do jedzenia. Utrzymywał, że kupił je na paszę dla zwierząt. Wydaje się to jednak - biorąc pod uwagę profil firmy - wątpliwe. Dużo bardziej prawdopodobny scenariusz to taki, w którym przeterminowane paskudztwo miało trafić docelowo na stoły! Naturalnie po paru zabiegach, które usunęłyby larwy i kokony oraz widoczną pleśń i przykry zapach. Spleśniałych orzechów było dokładnie 6,3 tony. Gdyby podzielić to na popularne dla bakalii stugramowe opakowania, na nasz rynek mogło trafić 63 tys. paczuszek świństwa. Monika Kamińska mkaminska@pressmedia.com.pl