W nocy z środy na czwartek (17/18 września) 33-letni mieszkaniec powiatu mieleckiego pracował przy prasie hydraulicznej. Około godz. 1.20, z nieustalonych dotąd przyczyn, znalazł się między ruchomymi częściami maszyny. Prasa zmiażdżyła mu głowę i tułów. Mężczyzna zmarł na miejscu. Cały ten makabryczny wypadek wydarzył się na oczach jego kolegów. O tym, jaki to był dla nich wstrząs, świadczy fakt, że po wypadku większość z nich poprosiła o zwolnienia lekarskie. Nie wiadomo, czy zawiniła maszyna, czy też człowiek. Sprawę będzie badać Państwowa Inspekcja Pracy i policja. Dyrekcja firmy podkreśla, że to pierwsza śmierć pracownika w blisko 10-letniej historii funkcjonowania spółki w Mielcu. Paweł Galek