Aneta Zawada z poddukielskiej wioski, która zmarła w krośnieńskim szpitalu 29 stycznia, była w szóstym miesiącu ciąży. Tydzień przed śmiercią zachorowała na grypę. Stwierdzono, że przyczyną choroby był wirus AH1N1. Zrozpaczona rodzina chce wyjaśnić, czy kobiecie zapewniono właściwą opiekę lekarską, dlatego skierowała w tej sprawie wniosek do prokuratury. Postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Jaśle. - Gromadzimy dokumentację medyczną i przesłuchujemy świadków - informuje Jan Dziuban, szef jasielskiej prokuratury. - Po zakończeniu tych czynności cały materiał zostanie przekazany biegłym w celu wydania opinii o przebiegu leczenia zmarłej pacjentki oraz o przyczynach jej śmierci. Na tej podstawie zostaną podjęte dalsze decyzje dotyczące tego postępowania. Aneta Zawada zachorowała w niedzielę, 23 stycznia. W poniedziałek pojechała do Jaślisk, do swojego lekarza rodzinnego. Ten przepisał jej paracetamol i odesłał do domu. Gorączka jednak nie spadała. Ciężarna kobieta czuła się coraz gorzej. W środę ponownie pojechała do swojego lekarza, a później do ginekologa prowadzącego jej ciążę. Dostała receptę na antybiotyk i wróciła do domu. W czwartek wieczorem do silnie gorączkującej kobiety wezwano pogotowie, potem została przewieziona do szpitala w Krośnie. W sobotę przed południem zmarła. Osierociła dwoje dzieci. Dziewięcioletnią Karolinkę i czteroletniego Fabiana. Zrozpaczona rodzina jest zdania, że lekarze nie zapewnili chorej właściwej opieki. - W szpitalu nie podjęto też próby ratowania półrocznego płodu - mówi Antoni Lorenc, szwagier zmarłej. - Dlaczego? Sekcja wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci pacjentki był zator. Skrzepy krwi zatkały tętnice i krew przestała płynąć z serca do płuc. Czy można było uratować życie pacjentki leżącej w szpitalu na oddziale pulmunologii? Na to pytanie odpowiedzą biegli z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Krzysztof Rokosz krokosz@pressmedia.com.pl