Ciało 15-latka znalazł w poniedziałek rano, w jego pokoju wychowawca, kiedy przyszedł podać mu śniadanie i zmierzyć temperaturę. Nastolatek został przyjęty do ośrodka kilka dni temu. Trafił do pokoju ze współlokatorem (o rok starszym chłopcem). Zgodnie z wewnętrznymi procedurami placówki - obaj nastolatkowie przechodzili kwarantannę. "15-latek nie przebywał na typowej kwarantannie, zatwierdzonej przez sanepid" - precyzuje w rozmowie z serwisem Nowiny24 Marek Jękot z prokuratury w Łańcucie. "Ze względu na wewnętrzne postanowienia w ośrodku związane z pandemią COVID-19, nowi wychowankowie są izolowani na czas siedmiu dni" - dodaje. 15-latek - jak zapewnia w rozmowie z serwisem Robert Tendaj, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łańcucie, czuł się dobrze, nie miał gorączki, nie zgłaszał żadnych problemów ze zdrowiem. "Nie miał żadnych próśb. Na nic się nie skarżył. Miał kontakt z rodzicami. Był spokojny. Nie sprawiał problemów wychowawczych i nie był w konflikcie z nikim" - opowiadał. Jak dodaje, chłopiec trafił do Łańcuta bezpośrednio z policyjnej izby dziecka w Katowicach, a wcześniej przebywał w domu dziecka w Bytomiu. Wiadomo, że 15-latek pod nadzorem pielęgniarki przyjmował w ośrodku leki. Do tej pory udało się już przesłuchać część świadków, między innymi chłopaka, z którym mieszkał nastolatek. Zabezpieczono też monitoring z ośrodka. Na 10 września zaplanowano sekcję zwłok w Rzeszowie. Jak usłyszał dziennikarz RMF FM, roboczą podstawą śledztwa, które niebawem formalnie ma być wszczęte, będzie artykuł mówiący o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Niepubliczny Ośrodek Wychowawczy w Łańcucie przyjmuje wychowanków z całej Polski w wieku od 13 do 18 lat. W tej chwili w ośrodku przebywa 49 osób, kilkanaście jest na przepustach. Autor: Krzysztof ZasadaOpracowanie: Magdalena Partyła, Monika KamińskaCzytaj więcej w RMF 24