Niektórzy pasażerowie są winni Zakładowi Miejskiej Komunikacji Samochodowej po kilka tys. złotych. Od marca kontrolerzy zostali wyposażeni w nowe uprawnienia. Czy to coś jednak zmieni?. - Życie pokaże, ale rewolucji nie spodziewam się - sceptycznie o nowych zapisach prawa wypowiada się Antoni Sokołowski, dyrektor ZMKS w Stalowej Woli. Nie płacili, więc karę podnieśli Kara była niższa, ale "gapowicze" niechętnie płacili i trzeba było zatrudniać komornika. Po odliczeniu kosztów wychodziło czasami, że ZMKS dopłacał do nieuczciwego pasażera. Teraz są trzy setki, ale tylko dla opornych. Kto został złapany przez kontrolera i zapłaci w ciągu tygodnia, to traci tylko 100 zł. Pozostali liczą na litość ZMKS. - Takich listów jak my, z prośbami o umorzenie kary, nie dostaje chyba żaden ośrodek opieki społecznej - mówi dyr. Sokołowski. - Jeżeli kogoś nie stać na 2 zł na bilet, to musi faktycznie mieć głód w domu. Tylko, że w większości są to uzasadnienia nic niewarte. Zresztą, takie same prośby piszą lokatorzy mieszkań socjalnych i właściciele wilii. Jazdę na gapę wielu ma chyba we krwi - dodaje. Rekordzista jest winien 5 tys. zł Rekordzista jest winien ZMKS-owi ponad 5 tys. zł, ale wciąż się odwołuje i wciąż jeździ na gapę, choć znają go już chyba wszyscy kontrolerzy. O takich jak on myśleli autorzy znowelizowanej ustawy o transporcie publicznym. Rozszerza ona uprawnienia kontrolerów o zatrzymywanie do czasu przyjazdu policji lub straży miejskiej pasażerów jadących na gapę, którzy nie chcą pokazać dokumentu tożsamości. Kontrolerzy mogą też wykonywać swoje czynności na przystankach autobusowych lub peronach dworców kolejowych. Prawo zatrzymywania "gapowicza" w autobusie przysługuje również każdemu obywatelowi, tylko, że ani obywatel, ani rewizor nie mogą stosować środków przymusu. - I to jest słabość noweli - wytyka dyr. Sokołowski, ale jest pewien, że po krótkim czasie znajdą się sposoby na krnąbrnych pasażerów. Nie skasuje biletu, nie dostanie kredytu Kontrolerowi zostaje wciąż tylko słowna perswazja, albo zasłanianie drzwi. Może też rzucić się w pościg za uciekającym gapowiczem i krzycząc zwrócić na gapowicza uwagę policjantów , którzy mają prawo do stosowania środków przymusu. W niektórych miastach kontrolerzy uczą się od policjantów sztuki samoobrony i mediacji. Może niepotrzebnie, bo prawdziwym batem na "gapowiczów" będzie zapis w noweli ustawy o prawie przekazywania danych osobowych do Krajowego Rejestru Długów. Pasażer raz nie skasuje biletu, a potem przez długi czas nie będzie mógł kupić lodówki na raty - o poważniejszym kredycie nawet nie mówiąc... Jerzy Mielniczuk jurek.mielniczuk@wp.p FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");