Kazimierz Czajka urodził się w Wiewiórce. Od kilkudziesięciu lat mieszka w Pilźnie, w przysiółku Pilźnionek. Ożenił się w wieku 24 lat, jego wybranka miała wówczas 16. Wspólnie przeżyli 76 lat. - Musieli starać się o pozwolenie na ślub z racji wieku panny młodej - mówi Anna Gałuszka, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Pilźnie. W trakcie urodzin jubilat często wspominał żonę Stanisławę, która zmarła rok temu. - To była cudowna kobieta. Nigdy mnie nie pytała, gdzie idę i kiedy wrócę. Miała pełne zaufanie - podkreślał. Rodzinie i znajomym pan Kazimierz imponuje przede wszystkim pamięcią. Ze szczegółami wspomina wydarzenia z lat młodości, a nawet z dzieciństwa, wymieniając bohaterów z imienia i nazwiska. - Bardzo dobrze pamięta również ostatnie wydarzenia. Zapowiedział, że weźmie udział w wyborach, ale ma dylemat, bo jego kandydat Andrzej Lepper nie żyje - kontynuuje Gałuszka. Ma syna i córkę, czworo wnuków i ośmioro prawnuków. Pytany o sposób na długowieczność odpowiada pół żartem pół serio. - Wódkę trzeba pić. Ale od razu dodaje, że z umiarem. Wyjaśnia, że gorzałkę lubił zawsze, ale pijany nigdy nie był. W dzień setnych urodzin wspólnie z gośćmi chętnie wzniósł toast za swoje zdrowie. Przez całe życie zajmował się rolnictwem. Uprawiał ziemię, a szczególną słabość miał do koni, które kupował nawet w czasie wojny. W późniejszych latach angażował się w życie społeczne. Dużo pracy poświęcił melioracji pól. Dziś przy dobrej pogodzie chętnie przesiaduje przed domem na świeżym powietrzu. W jedzeniu się nie ogranicza, a na zdrowie nie narzeka. Kłopoty ma tylko z chodzeniem i słuch już nie ten, co dawniej. - Trzeba zaznaczyć, że jest to człowiek z bardzo dużym poczuciem humoru - podkreśla Anna Gałuszka. W trakcie spotkania wspominał o swoim dzieciństwie, o młodszej siostrze, starszych braciach, mówił o tym, jak z okolic Lublina na nogach wędrował w nasze strony. Z okazji jubileuszu przedstawiciel KRUS przyniósł decyzję o dodatku do emerytury. Jak mówi Anna Gałuszka, Kazimierz Czajka jest pierwszym mężczyzną, odkąd ona jest kierownikiem USC, który dożył stu lat. - Zazwyczaj to kobiety dożywały tego wieku - mówi. Grzegorz Król