- To skandal i dramat - nie kryje oburzenia Joanna Szpakowska z Rzeszowa. - Kryteria w tym elektronicznym systemie są niesprawiedliwe. Czujemy się oszukani. Nikt nas nawet nie poinformował, co mamy dalej robić. Pani Joanna pracuje na pół etatu. Od września ma szansę na cały etat, pod warunkiem, że dziecko będzie chodzić do przedszkola. Niestety, system elektroniczny nie dał szans jej dziecku. - Nie przewidział, że ktoś może pracować na pół etatu - mówi rozgoryczona kobieta. - Więc zaznaczyliśmy, że pracuje tylko mąż i chyba to nas zdyskwalifikowało. - W fazie pierwszego przydziału kandydatów do przedszkoli na wolne miejsca zostało zakwalifikowanych 905 kandydatów, nie zakwalifikowało się 538. Pozostało 75 miejsc nieobsadzonych. Wcześniej, w pierwszym etapie rekrutacji, wolę dalszego posyłania dzieci do przedszkoli wyraziło 2980 rodziców i tyle też dzieci będzie kontynuowało naukę od pierwszego września - wyjaśnia Zbigniew Bury, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Rzeszowa. Oburzeni rodzice twierdzą, że ich dzieci miałyby większe szanse na przedszkole, gdyby wywodziły się z rodziny patologicznej lub niepełnej. - Nie chcemy nikogo obrażać, ale gdybyśmy korzystali z pomocy opieki społecznej, pili albo nie pracowali, to nie byłoby problemu z miejscem. To jest chyba kara za to, że jakoś nam się w życiu układa - dodaje pani Joanna. Kolejka w przedszkolach prywatnych Wielu rodziców nie bacząc na koszty, chce zapisać pociechy do prywatnych placówek, ale i tu nie jest łatwo.- Będę pisać odwołania do przedszkoli, choć szanse mam niewielkie. Dlatego postanowiliśmy zapisać dziecko do prywatnego przedszkola, ale tam też są ogromne kolejki. Okazało się, że dziecko jest na liście rezerwowej i jest dopiero na 56. pozycji - dodaje Joanna Szpakowska. KATARZYNA DRĄŻEK