- Nasz szpital funkcjonuje bardzo dobrze, jednak zdarzają się w nim przypadki niewłaściwego traktowania pacjentów - ocenia Andrzej Chrabąszcz starosta mielecki. - Należy je napiętnować i wyeliminować. - Skarg pacjentów nie będę załatwiał na łamach prasy - mówi Leszek Kołacz, dyrektor Szpitala Powiatowego w Mielcu. Dyskusję wokół pracy lekarzy w mieleckim szpitalu wywołała opisana przez nas historia Czesława Głodzika. Ten 61-letni mężczyzna trafił do izby przyjęć z podejrzeniem zawału serca. Procedura wstępnego diagnozowania i przyjmowania pacjenta do szpitala trwała około dwóch godzin. - Ból w klatce piersiowej był tak silny, że nie mogłem się nawet położyć - mówi Czesław Głodzik. - Nie potrafię zrozumieć, dlaczego ojca tak długo trzymano na izbie przyjęć, zamiast jak najszybciej zawieźć go na oddział i rozpocząć leczenie zawału - dodaje Edyta Głodzik. - W dodatku lekarz dyżurny traktował nas bardzo obcesowo i był wyjątkowo nieuprzejmy. Arystokracja w białych fartuchach - To nie pierwszy przypadek chamskiego traktowania pacjentów przez lekarzy tego szpitala - dodaje Zdzisław Tyniec, radny powiatowy z Padwi Narodowej. - "Pracę" mieleckich medyków poznałem na własnej skórze, gdy któregoś dnia wieczorem zgłosiłem się na izbę przyjęć z silnym bólem w klatce piersiowej. Powiedziałem lekarzowi, że jestem po dwóch zawałach i mam nadciśnienie. Opryskliwy, wręcz chamski medyk chciał mnie odesłać do lekarza rodzinnego. Po ponad dwóch godzinach lekarz oznajmił mi, że zepsuła się maszyna do krwi, a ja mogę iść do domu, bo mi... ciśnienie spadło. - Doświadczyłam takiej samej ignorancji na izbie przyjęć - opowiada pani Katarzyna . - Moją mamę po wypadku drogowym przywieziono karetką do szpitala o godz. 6 rano. Czekałyśmy na lekarza do godz. 13! Straszne jest to, co się dzieje w naszej służbie zdrowia. Skarga jest rozpatrywana... Edyta Głodzik złożyła skargę na pracę lekarza izby przyjęć, który przyjmował jej ojca. Nie będę rozpatrywał skarg na łamach prasy - mówi Leszek Kołacz. - Osoba skarżąca ma otrzymać odpowiedź w ciągu 14 dni. W tym przypadku potrwa to dłużej, bo lekarz, którego skarga dotyczy, był na urlopie. Paweł Galek, Krzysztof Rokosz