Do autobusu linii 17 stojącego na przystanku przy pl. Wolności w Rzeszowie podbiegała starsza kobieta. Kierowca grzecznie na nią poczekał. Pasażerka wsiadła, zajęła miejsce i zaczęła w torebce szukać biletu. Po chwili wstała i zaczęła iść w kierunku kierowcy. Stanęła jednak, żeby się nie przewrócić. Autobus akurat skręcał z ul. Lwowskiej w al. Rejtana i zaraz stanął na przystanku. Tam wsiedli kontrolerzy... - Widziałem całą sytuację, bo też wsiadałem na placu Wolności i nawet poczekałem przy autobusie by ta pani zdążyła podbiec - opowiada 26-letni Marcin z Rzeszowa. - Gdy starsza kobieta doszła do okienka kierowcy, dopadła ją młoda, około trzydziestoletnia kontrolerka. Bardzo obcesowo zażądała od starszej pasażerki biletu i nie pozwoliła go jej kupić u kierowcy. Pan Marcin miał skasowany bilet. Zorientował się też, że kasowniki nie zostały zablokowane. Wyjął czysty bilet, skasował i podał starszej pani. - Proszę to jest pani bilet - powiedział Marcin i grzecznie poprosił rewizorkę, by nie dręczyła więcej starszej kobiety. Wyjaśnił też, że pechowa pasażerka wsiadła wraz z nim na poprzednim przystanku, że widział, jak szuka biletu, a potem wyciąga pieniądze, by go kupić u kierowcy. Podkreślił też, że autobus miał zielone światło i wyjątkowo szybko przejechał między przystankami. Kontrolerka jednak pozostała niewzruszona. Spisała dane kobiety i zaczęła wypisywać mandat. - Cały czas udzielała starszej pani złośliwych rad w stylu "Po bilet się wsiada przednimi drzwiami", "Po to ma pani rurki i siedzenia, by móc w trakcie jazdy podejść do kierowcy" - relacjonuje Marcin. - Kontrolerka ostatecznie kazała jej podpisać mandat, a starsza pani rozpłakała się i powiedziała, że go nie podpisze. Skończyło się wezwaniem policji, a pana Marcina, który chciał zeznawać jako świadek, rewizorzy wyrzucili z autobusu. - Nie zostawię tak tej sprawy - postanowił Marcin. - Jestem zbulwersowany zachowaniem bezwzględnych kontrolerów. Pomogę tej kobiecie. Następnego dnia młody mieszkaniec Rzeszowa poszedł do dyrekcji MPK i opisał całe zdarzenie. Wyjaśnianie zabrało mu trzy godziny. Starszej pani mandat umorzono. Jednak w całej sprawie bulwersuje nie tylko obcesowe zachowanie nadgorliwej kontrolerki. Zdumiewa także fakt, że nie została ona w żaden sposób ukarana. Nie obciążono jej nawet kosztami wezwania policji, które były doliczone do umorzonego mandatu. Krzysztof Rokosz krokosz@pressmedia.com.pl CZYTAJ WIĘCEJ: Koniec bicia i zastraszania pasażerów! Dostali mandat, choć nie jechali autobusem Nikt nie chce być "kanarem"! Dostałeś manadat za bilet? Masz problem z kontrolerem? Wpadłeś w biletowe tarapaty? Dowiedz się więcej. Kliknij Komunikacyjne problemy mieszkańców miast. Dowiedz się więcej.Kliknij