Skandal! Ministerialne rozporządzenie pozwala na handel wizami pracowniczymi dla cudzoziemców. Czym się handluje tak dyskretnie? Wizami dla pracowników cudzoziemców! A raczej oświadczeniami umożliwiającymi zdobycie takiej wizy. Ministerialne rozporządzenie dotyczące pracy w Polsce cudzoziemców z krajów sąsiadujących z Polską spoza UE jest tak skonstruowane, że nad procederem nie ma żadnej kontroli! - Można zarobić od 100 do 200 dolarów za "głowę" - mówi wtajemniczona osoba. - Niczym nie ryzykujesz, idziesz do PUP-u i wypełniasz taki druk, oświadczenie, że masz zamiar przyjąć Ukraińca do pracy. Tylko dokładnie wpisz jego dane z paszportu - poucza. No, a jeśli ktoś sprawdzi, czy on u mnie pracował? - Nie sprawdzi! Nawet twoich danych w oświadczeniu nikt nie sprawdza, możesz sobie tam wpisać, co ci się podoba - przekonuje rozmówca. Nie ma podstaw do sprawdzania Trudno uwierzyć, że to możliwe, bo przecież na podstawie takiego oświadczenia polskie konsulaty wydają Ukraińcom, Rosjanom i Białorusinom wizę "pracowniczą", która uprawnia do przebywania i pracy na terenie naszego kraju przez pół roku. Okazuje się jednak, że to... prawda. - Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 30 sierpnia 2006 r. w sprawie wykonywania pracy przez cudzoziemców, bez konieczności otrzymania zezwolenia na pracę, nie nakłada na nas obowiązku sprawdzania danych osób składających oświadczenia o zamiarze powierzenia wykonania pracy cudzoziemcowi - wyjaśnia Iwona Kurcz-Krawiec, dyrektorka przemyskiego PUP-u. - Niemniej jednak czynność ta jest w naszym urzędzie wykonywana - przekonuje. Mamy obowiązek sprawdzić, czy wszystkie pola zostały czytelnie wypełnione i zarejestrować oświadczenie; jest to czynność czysto techniczna. - dodaje. Techniczna czy nie, dyrektorka nie ukrywa, że w przemyskim PUP zajmuje to i tak dużo czasu, bo oświadczeń jest całkiem sporo, a dodatkowego etatu dla osoby wypełniającej to ministerialne rozporządzenie nie przydzielono. - W tym roku 108 podmiotów złożyło łącznie 1050 oświadczeń - podaje dyrektorka. - To bardzo dużo w stosunku do innych PUP-ów. Zdaniem I. Kurcz-Krawiec, nie ma jednak problemu z tym, że osoby składające oświadczenia jako fizyczne, czy też jako przedstawiciele firm, z góry zakładają, że to fikcja, czy podają nieprawdziwe dane. - Większość składających te oświadczenia jest nam po prostu znana - tłumaczy. Naprawdę pracuje 1 proc. Inaczej sprawę widzi Straż Graniczna. - Już w lutym tego roku pojawiły się sygnały o tym, że tego rodzaju oświadczenia Ukraińcy po prostu kupują - zauważa płk Janusz Wojtowicz, naczelnik wydziału ds. cudzoziemców Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. - Ponieważ nad tym, co dzieje się po uzyskaniu wizy z rzekomym pracownikiem zza wschodniej granicy, nie ma żadnej kontroli, stwarza to pole do popisu różnym kombinatorom - dodaje naczelnik, przytaczając przykład jednej ze skontrolowanych pod tym kątem firm z regionu. - Oświadczeń złożyła firma 50, a tak naprawdę pracowało w niej zaledwie kilku cudzoziemców i to jeszcze na 1/8 etatu - opowiada. - Szacujemy, że około 1 proc. cudzoziemców otrzymujących wizę na pracę w Polsce rzeczywiście tę pracę podejmuje - podaje niepokojące dane płk J. Wojtowicz. - Próbowaliśmy interweniować u starostów powiatów naszego regionu, by urzędnicy PUP-ów sprawdzali jednak dane składających oświadczenia, ale jak nas przekonują, nie ma do tego podstaw. Delikatnie mówiąc, niedopracowane Prawda jest taka, że ministerialne, mocno niedopracowane rozporządzenie jest zwyczajną "furtką" dla naszych sąsiadów spoza UE, którzy chcą się dostać na teren Polski albo dalej na Zachód. Poza tym, że dowolna osoba może zarejestrować w PUP oświadczenie, także posługując się "wziętymi z sufitu" danymi rzekomo chcącego przyjąć cudzoziemców do pracy człowieka, nikt nie sprawdza, czy ów cudzoziemiec otrzymawszy wizę zgłosił się do pracy i ją podjął. - Jeśli taka osoba nie jest zanotowana w SIS, jako niepożądana, mamy obowiązek na podstawie wizy pracowniczej zezwolić jej na wjazd na teren Polski - wyjaśnia rzeczniczka komendanta BiOSG, kpt. Elżbieta Pikor. Będą zmiany? Można zatem łatwo uzyskać oświadczenie zarejestrowane w PUP, czy to płacąc za nie chętnemu Polakowi, który niczym nie ryzykuje, czy też znaleźć takiego, który rzeczywiście szuka cudzoziemca do pracy i nie zgłosić się wcale do niej. Istotne, że dostaje się wizę ważną 6 miesięcy i już można legalnie wjechać do Polski, a potem w zasadzie jechać gdzie się komu podoba w głąb Europy. A to "dzięki" naszemu ministerstwu, które może i chciało dobrze, ale wyszło, jak wyszło. Sprawą rozporządzenia, które, delikatnie, mówiąc wymaga dopracowania przez urzędników ministerstwa, zainteresowaliśmy już posła Tomasza Kuleszę (PO). - To rzeczywiście bardzo ważna i pilna sprawa - zauważył parlamentarzysta. - Na pewno będę interweniował w tej sprawie w ministerstwie - obiecał. MONIKA KAMIŃSKA