Dziewczyny chciałyby mieć wreszcie własny dach nad głową. Studiująca Agata, w czasie powrotów ze studiów, pomieszkuje u babci. Rodzina zastępcza nie chciała jej dłużej trzymać w swoim domu. - Jako studentka potrzebuję spokoju, którego nie znajdę w domu rodzinnym w Brzyskach ze względu na brak miejsca i chorą psychicznie ciotką, która nie pozwala mi wejść do domu - mówi Agata. Mieć swój dom Trudną sytuację ma też jej siostra Monika. Dziewczyny chciałyby wraz z czwórką rodzeństwa zamieszkać w domu po zmarłym wuju i stworzyć prawdziwą rodzinę, której nigdy nie miały. - Ten dom byłby dla nas ostoją, gdzie miałybyśmy własny kąt, mogłybyśmy zostawić swoje rzeczy i nie być ciężarem dla koleżanek - mówią siostry. W tej sprawie zwróciły się do gminy, na którą przeszło prawo własności budynku. - Dom ten jest jeszcze w rękach komornika, który nie przekazał nam go protokolarnie. Na razie nic nie możemy z nim zrobić. Później o jego przyszłości zdecyduje Rada Gminy - mówi Ryszard Papciak, wójt gminy Brzyska. To tylko utrapienie Jak twierdzi wójt, z tym domem gmina ma więcej kłopotu i wydatków niż pożytku, a wcale nie zabiegała o jego przejęcie. Do tego wszystkiego dochodzi fakt, że istnieje rodzina mająca bliższy stopień pokrewieństwa ze zmarłym niż dziewczyny. Sprawa nie jest łatwa. Możemy mieć tylko nadzieję, że Rada Gminy przychyli się do prośbę biednego rodzeństwa i pozwoli zamieszkać wspólnie w domu, którego tak naprawdę nigdy nie miało. Agnieszka Frączek