Polski Brad Pitt spotkał się ze swoimi nauczycielami, przyjaciółmi, wspominał lata spędzone w hutniczym grodzie i opowiadał o swojej pracy. Spotkanie z Maciejem Zakościelnym połączone z projekcją dwóch komedii romantycznych, w których aktor zagrał: "Tylko mnie kochaj" i "Dlaczego nie?", znalazły się w programie obchodów jubileuszu 50-lecia stalowowolskiego kina "Wrzos". Aktor przyjechał do Stalowej Woli prosto z Festiwalu Filmów Polskich w Gdyni. - Maciek prosił, żeby to spotkanie było na luzie, bez sztucznej sztampy - wyjaśnił Rafał Latawiec, który poprowadził spotkanie z aktorem. - Wyszedł na scenę prosto z auta, po 9-godzinnej podróży i chciał, żeby było normalnie. I było tak, jak życzył sobie "podkomisarz Brodecki" - kameralnie, miło, niemalże familijnie. Skrzypce i bębny afrykańskie Maciej Zakościelny bardzo dużo mówił o muzyce, która towarzyszyła mu od najmłodszych lat. 13 lat uczęszczał do szkoły muzycznej w Stalowej Woli. Pobierał też lekcje u muzyków z filharmonii rzeszowskiej. - Tyle lat uczyłem się muzyki, ale tak naprawdę dopiero teraz potrafię docenić, jakie miałem szczęście, że rodzice chcieli zrobić ze mnie skrzypka. Dziś dziękuję z całego serca moim nauczycielkom, pani Elżbiecie Brzezowskiej i Marii Cebula, i innym, którzy mieli tyle cierpliwości do mnie. A łatwym uczniem nie byłem. Aktor przyznał się, że miewał i chwile zwątpienia. Wtedy oszukiwał. Zamiast pilnie "rzeźbić" na skrzypcach, nagrywał się na magnetofon i odtwarzał to nagranie, wprawiając w zachwyt swoich rodziców... Podczas pobytu w Paryżu, aktor dorabiał sobie wraz z przyjaciółmi graniem w metrze. - Jeden z nas "odpadł". Tak się złożyło, że musiał więcej czasu poświęcić rodzinie i nie miał wtedy kto grać na bębnach afrykańskich. Spróbowałem, spodobało mi się, szybko nauczyłem się grać i do Polski wracałem z kilkoma bębnami. Na spotkanie z aktorem przyjechali mieszkający od kilku lat w USA państwo Rojkowie: Anna i Zbigniew - założyciele Towarzystwa Muzycznego "Pod Papugami". Maciej Zakościelny spędzał tam z nimi mnóstwo czasu. - Dzięki wam poznałem wielu wspaniałych ludzi. "Pod Papugami" rodziły się przyjaźnie, które pielęgnuję do dziś. Życie zawodowe nie pozwala mi na wiele rzeczy, ale jak tylko mogę, spotykam się z przyjaciółmi ze Stalowej Woli. Z racji tego, że mieszkam w Warszawie najczęściej widuję się z Modestem Rucińskim. Mały biały domek Zainteresowanie aktorstwem wykazywał już w podstawówce. Jako mały chłopiec wziął udział w lokalnym konkursie "Minilista Przebojów", w którym naśladował Shakina Stevensa - zdobył trzecie miejsce. Na studia aktorskie za pierwszym razem się nie dostał. Usłyszał, że owszem ma predyspozycje, ale zbyt dużo rzeczy jest na bakier. - Przede wszystkim musiałem zlikwidować regionalny akcent i popracować nad dykcją. Mówiłem wziąść zamiast wziąć, włanczać zamiast włączać - wspominał Zakościelny. - Zgłosiłem się na lekcje do pani Ewy Różbickiej. To niewidoma osoba. Nie widziała, jak wyglądam, ale słyszała, jak mówię. Drugie podejście stalowowolanina przed komisją egzaminacyjną zakończyło się sukcesem. - Załatwiłem członków komisji karate i... skrzypcami. Powiedziałem przygotowany tekst i jednocześnie walczyłem z wyimaginowanym przeciwnikiem. Zaprezentowałem kilka technik karate, obroty, wyskoki, a na koniec wyciągnąłem skrzypce i sam sobie akompaniując, zaśpiewałem "Mały biały domek". We "Wrzosie" aktor nie śpiewał, za to musiał przebrać się w kimono i udowodnić, że nie na darmo trenował pięć lat w stalowowolskim Klubie Karate Bushido - Kyokushin. Sensei Zbigniew Głuchowski nie miał żadnych zastrzeżeń. Podkomisarz Brodecki cały czas jest w wybornej dyspozycji. - Cały czas muszę dbać o swoją kondycję - mówił po pokazie karate Maciej Zakościelny. - Wiele ról odgrywam sam, bez kaskaderów. Jeżeli trzeba nurkować, to nurkuję, nie tak dawno w kilka dni nauczyłem się latać na paralotni. Chodzę na siłownię, dużo czasu spędzam na basenie. Po prostu dobrze się czuję, gdy uprawiam sport. Pomaga mi, tak samo jak granie na skrzypcach. Egremont ze Stalowej Woli Podczas spotkania aktor opowiadał o pracy zawodowej na planie filmowym i planach na najbliższą przyszłość. Ci, którzy przyszli do "Wrzosu", dowiedzieli się, że jeden odcinek "Kryminalnych" kręcony jest 8 dni. W ilu jeszcze odcinkach zobaczymy Marka Brodeckiego? Na to pytanie aktor nie umiał odpowiedzieć. Wiele może się wyjaśnić po werdykcie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Organizatorzy tego największego w Europie festiwalu podali listę filmów, które ubiegać się będą o Złote Lwy. Wśród nich jest nowa produkcja Petera Greenawaya "Nightwatching". Jedną z ról zagrał Maciej Zakościelny. Występują także inni polscy aktorzy: Agata Buzek, Krzysztof Pieczyński, Andrzej Seweryn. - Ten film to koprodukcja, która reprezentuje kinematografie: Kanady, Holandii, Polski i Wielkiej Brytanii. Jest to kostiumowy dramat sensacyjny, opowiadający o życiu Rembrandta. O zagadce morderstwa, do rozwiązania której kluczem jest obraz namalowany przez Rembrandta, zatytułowany "Straż Nocna". Obraz ten przyniósł malarzowi ogromną sławę, ale zrujnował mu życie. Ja w tym filmie wcielam się w rolę Egremonta - porucznika oskarżonego o zbrodnie, który musi uciekać. Nie musi za to uciekać nigdzie Maciej Zakościelny, ale podobno bardzo tego chce... Od dłuższego czasu ukazują się informacje, że stalowowolski aktor zamierza podbić Amerykę. Zdobywanie jej rozpoczął od Nowego Jorku, gdzie mieszka o rok do niego młodsza Iza Miko - wzięta modelka i aktorka. O swoim związku z piękną Izabelą Maciek podczas swojego pobytu nie mówił, bo i nikt go o to nie pytał... Maciej Zakościelny nie przyjął pieniędzy za przyjazd i występ w kinie. Całą kwotę przeznaczył dla dzieci z Domu Dziecka z ul. Podleśniej.