Piją, palą, ćpają i uprawiają seks. Ale o tym wszystkim rodzice nie mają pojęcia i żyją w błogim przekonaniu, że o swoich dzieciach wiedzą wszystko i znają je jak własną kieszeń. - Mówię rodzicom tylko to, co tak naprawdę chcą usłyszeć - przyznaje 16-letnia Magda z Rzeszowa. - Uważam, że jeśli nie będą wiedzieli wszystkiego, to po prostu będą zdrowsi. Po co mają się denerwować, że np. w środku nocy sama wracam z imprezy? Większość rówieśników Magdy jest podobnego zdania. Im rodzic mniej wie, tym lepiej dla obu stron. Dr Jeckyll i Mr Hyde Obserwując z boku zachowanie większości nastolatków, można dojść do wniosku, że są jak Dr Jeckyll i Mr Hyde, dwie osobowości w jednym człowieku. W domu są grzeczni, ułożeni, nie sprawiają większych problemów wychowawczych. Natomiast poza domem stają się zupełnie innymi osobami. Szaleją na imprezach, piją do nieprzytomności, palą papierosy, nie stronią też od narkotyków i uprawiają seks. I najczęściej rodzice nic o tym nie wiedzą. - Kilka razy miałem okazję obserwować nastolatki z mojego sąsiedztwa - opowiada pan Marek z Ropczyc. - Na co dzień grzecznie wynoszą śmieci, biegają po bułki do piekarni, a w weekendy widzę, jak piją i palą na ławkach w parku albo szaleją w knajpach. A rodzice i tak są przekonani, że kontrolują swoje pociechy, wiedzą, gdzie chodzą i z kim. Tajemnice i sekrety Ale same nastolatki do sprawy podchodzą zupełnie inaczej. Dla nich fakt, że nie mówią o wszystkim swoim rodzicom, jest czymś zupełnie naturalnym. - Jestem pewny, że oni sami też nie opowiadali wszystkiego swoim rodzicom - uważa 15-letni Karol z okolic Rzeszowa. - Jeśli im czegoś nie mówię, to dlatego, żeby nie szargać ich nerwów i równocześnie nie narażać się na ewentualne kazania i wymówki. Ja nie opowiadam, oni nie wiedzą i wszyscy są zadowoleni. Zresztą sprawy, które przemilczam, są po prostu zbyt intymne, żeby się z nich zwierzać. Przecież każdy ma prawo do prywatności, ja nie czuję potrzeby, żeby im opowiadać np. o problemach z dziewczynami.