Przypomnijmy, że rodzina zgłosiła zaginięcie Franciszka C. w lipcu 2006 r., gdy z jego domu zniknęli też jego nowi lokatorzy. Jednym z nich był Michał M. 11 lipca ub.r. podczas alkoholowego poczęstunku Franciszek C. zagroził mu, że jeśli nie opuści jego domu, to zawiadomi policję. Michał M. na laptopie ze skanerem i drukarką produkował tu fałszywe 20-złotówki, które kilka osób wprowadzało do obiegu. Groźba wpadki zdenerwowała go i na oczach kilku osób bił Franciszka C. do chwili, aż ten skonał. Potem z kilkoma osobami wywiózł autem jego ciało do lasu w Ociece k. Ropczyc. Tam je zakopał z Rafałem W. (też oskarżonym w tej sprawie), a mogiłę posypał później zmielonym pieprzem, by nie rozgrzebały jej leśne zwierzęta lub zbłąkane psy. Michał M. pobił później w Dębicy swą konkubinę, która zgłosiła policji o śmiertelnym pobiciu i zakopaniu zwłok w lesie. Wykopywano je po prawie 2 miesiącach i ten smutny spektakl utrwalono 9 września 2006 r. kamerą wideo. Ciało zmarłego było w stanie rozkładu gnilnego, a opis jego wydobycia nie nadaje się do prasowej relacji. Po "seansie grozy" sąd przesłuchał biegłego lekarza sądowego z Krakowa, dra Adama Grossa. Stwierdził on u zmarłego m.in. złamanie kości nosa i kilku żeber oraz stanowczo zaprzeczał sugestiom oskarżonego, że zgon mógł nastąpić z powodu schorzeń Franciszka C. lub jego upadku na twarde podłoże. Rozprawa, której przewodniczy sędzia Adam Borowiec, będzie kontynuowana 8 maja. JANUSZ KLICH