Mieszkający samotnie pan Tadeusz od dwóch dni nie wychodził z domu. Nagła nieobecność 65-latka wzbudziła niepokój jego sąsiadki, której wydało się dziwne, iż zniknął na dwa dni bez słowa. Pani Kazimiera postanowiła zadzwonić na policję. Jej telefon uratował sąsiadowi życie. Policjanci udali się pod wskazany adres. Próbowali dostać się do mieszkania, ale nikt nie odpowiadał na ich pukanie. Zza drzwi dobiegały dziwne odgłosy. Funkcjonariusze postanowili zajrzeć do środka przez okno. Gdy oświetlili mieszkanie latarką, zobaczyli leżącego na łóżku mężczyznę. Od tego momentu akcja ratunkowa potoczyła się błyskawicznie. Policjanci natychmiast wyważyli drzwi i wezwali pogotowie. W ostatniej chwili Jak się okazało, 65-letni mężczyzna potrzebował natychmiastowej pomocy lekarskiej. Przybyły na miejsce lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził u niego wylew krwi do mózgu i od razu zabrał do szpitala. - To kolejny przykład tego, jak ważne są sąsiedzka czujność i pomoc. Z podobnym zdarzeniem mieliśmy do czynienia pod koniec ubiegłego roku. Dzięki informacji od sąsiadki udało się wtedy uratować 82-letniego mieszkańca Niska, który od pięciu dni leżał w łazience i potrzebował pomocy - mówi Anna Kowalik-Środek, rzecznik prasowy niżańskiej policji. Piotr Pyrkosz