Około 2-letnia sarna jest już pod troskliwą opieką weterynarzy z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Jest wychłodzona i w szoku, ale wszystko wskazuje na to, że wydobrzeje. Zgłoszenie o tym, że na żwirowni w Torkach sarna przymarzła do lodu, albo wpadła do wody przyjęto w przemyskiej PSP już w niedzielę 5 grudnia. Na miejsce pojechali jednak strażacy z OSP w Medyce. Okazało się, że sarna nie przymarzła, ani nie wpadła do wody, tylko po prostu nie umiała zejść z bardzo śliskiej tafli, na którą najprawdopodobniej zagnały ją psy. Strażacy -ochotnicy nie mieli jednak odpowiedniego sprzętu, by ściągnąć zwierzę z lodu. Konieczna okazała się pomoc zawodowców. - Po rozpoznaniu sytuacji, około południa wysłaliśmy na torecką żwirownię samochód z odpowiednim wyposażeniem i ekipą ratowniczą - poinformował mł. bryg. Daniel Dryniak, rzecznik prasowy KM PSP w Przemyślu. - Konieczne było użycie ponad 100 metrów liny. Po sarnę weszło na lód dwóch strażaków, reszta asekurowała ich z brzegu. Na szczęście udało się dotrzeć do zwierzęcia i obezwładnić je - opowiadał zwięźle D. Dryniak. Monika Kamińska mkaminska@pressmedia.com.pl