Malownicze stragany rozstawione na sanockim deptaku w niedzielę przeżywały prawdziwe oblężenie. Zainteresowanie wzbudzały nie tylko ikony, ale także wyroby lokalnych rękodzielników. - Jesteśmy zadowoleni z frekwencji, choć termin okazał się wyjątkowo niefortunny. Gdyby nie upały i tragedia pielgrzymów we Francji, która wielu ludziom odebrała ochotę do zabawy, impreza byłaby jeszcze bardziej udana - mówi Kurasz. Największe zainteresowanie wzbudziły stoiska Opactwa Ojców Cystersów ze Szczyrzycy oraz Ojców Benedyktynów z Tyńca. Oferowały one bowiem, jak zapewniali kupcy, jedyne w swoim rodzaju piwa, wina i zioła lecznicze domowej roboty. Po trzech latach, w których Sanok organizował "Jarmark na deptaku", postanowiono zmienić jego formułę i zaproponować turystom "Jarmark Ikon". Pomysł wypalił, gdyż wielu turystów wypoczywających w Bieszczadach zjawiło się w niedzielę w Sanoku, by móc zobaczyć na własne oczy ogromny zbiór ikon. Każdy chętny mógł także spróbować swoich sił w pisaniu ikony. - Rozstawiliśmy specjalnie przygotowane płótno, na którym ponad sto osób stworzyło postać Michała Archanioła, patrona naszego miasta. Zainteresowanie było ogromne, każdy chciał mieć swój wkład w tworzenie dzieła - opowiada Agnieszka Marosz z pracownik ikon Angeloi w Sanoku. Ikonę pisano przez 12 godzin, a w zabawę włączył się m.in. burmistrz miasta Wojciech Blecharczyk i dyrektor sanockiego skansenu, Jerzy Ginalski. - Do grudnia ikona będzie leżała w naszej pracowni. Później, po pracach wykończeniowych, wystawimy ją na aukcję charytatywną - mówi Marosz. Produkt międzynarodowy? Urząd Miasta w Sanoku ma ambitny plan promocji jarmarku. - Mamy szansę stać się zagłębiem ikon. Nasz region słynie z wyjątkowych dzieł, które znajdują uznanie w oczach ludzi z całego świata - mówi burmistrz Kurasz. W kolejnych latach impreza ma trwać kilka dni i być nastawiona także na turystów zagranicznych. - Dlatego musimy jeszcze bardziej skupić się na promocji i odpowiednim rozreklamowaniu jarmarku w różnych zakątkach Europy - przyznaje Wojciech Pajestka z wydziału promocji UM w Sanoku. Ikonami mają być nie tylko pisane dzieła na płótnie, ale także lokalne produkty rękodzielników. - Chcemy, żeby impreza miała własny, niepowtarzalny klimat. Naszym marzeniem jest zbliżenie rangi "Jarmarku Ikon" do "Jarmarku Dominikańskiego" w Gdańsku. Do tego jeszcze długo droga, ale będziemy mocno zdeterminowani - zapewnia Kurasz. W następnym roku jarmark w Sanoku rozszerzy się także na miejski rynek, który jest właśnie remontowany. Oprócz atrakcji typowo handlowych, wszyscy chętni mogli za darmo obejrzeć zbiory sanockiego Muzeum Budownictwa Ludowego oraz za symboliczną opłatą podziwiać zbiór ikon Muzeum Historycznego. Wieczorem, na placu św. Michała przyległym do deptaku, bawiono się natomiast w rytmach latynoskich. BARTOSZ WIŚNIEWSKI