Co roku na niestrzeżonych przejazdach kolejowych ginie kilkadziesiąt osób, jeszcze więcej zostaje kalekami. Od lat w różnych miejscach kraju prowadzona jest akcja "Bezpieczny przejazd. Zatrzymaj się i żyj". W jej ramach prowadzone są działania informacyjne, ale też niezwykle realistyczne inscenizacje. Podczas jednej z nich, przeprowadzonej kilka dni temu w Warszawie, pociąg staranował samochód osobowy. Lekarze udzielali pomocy umownym poszkodowanym, a strażacy zabezpieczali miejsce wypadku. Takie pokazówki są przerażające i głęboko zapadają w pamięć. Policja twierdzi, że zdecydowana większość wypadków na przejazdach niestrzeżonych zdarza się z winy kierowców, których gubi rutyna przy pokonywaniu tego samego odcinka drogi, na którym znajduje się przejazd, a maszynista, widząc, że na przejazd wjechał samochód, ma ograniczone pole manewru, może jedynie włączyć hamulec i czekać na zderzenie. Dlatego nie warto lekceważyć znaków i sygnalizacji świetlnej przy przyjazdach kolejowych. Lepiej stracić kilka minut niż życie. ANDRZEJ ŁAPKOWSKI