28 listopada, około godz. 22, policja została wezwana do awantury domowej. Przybyli na miejsce zdarzenia funkcjonariusze znaleźli 25-latka z wieloma ranami kłutymi i rozbitą głową oraz jego dwóch kompletnie pijanych braci. Jeden miał prawie 2, a drugi prawie 4 promile w wydychanym powietrzu. Z pierwszych ustaleń prokuratury wynika, że podczas libacji alkoholowej między braćmi doszło do kłótni. - Powód awantury, która skończyła się tak tragicznie, był bardzo błahy. Poszło o ściszenie muzyki - wyjaśnia prokurator Marcin Kurdziel z Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu. - Młodszy z braci, 20-letni Krzysztof S. usłyszał zarzut udziału w bójce, której skutkiem jest poważny uszczerbek na zdrowiu. Po przesłuchaniu został wobec niego zastosowany dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. 22-letni Jarosław S. usłyszał zarzut udziału w bójce i usiłowanie zabójstwa brata. Sąd przychylił się do zastosowania wobec niego 3-miesięcznego aresztu. Z tego, co udało się ustalić prokuraturze, Jarosław S. wpadł w szał, podczas którego zadał swojemu bratu kilka ciosów nożem. - Nie był to jeden nóż, ale aż trzy. Gdy pierwszy się złamał, wziął drugi, a potem jeszcze trzeci. Gdy Mariusz S. nie mógł się już bronić wziął młotek i rozbił mu nim głowę - informuje prokurator. Ofiara przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Ma wstrząśnienie mózgu i znajduje się w stanie śpiączki. Dlaczego doszło do tragedii? - Wszyscy trzej bracia pracowali, tylko jeden z nich był wcześniej notowany za jazdę pod wpływem alkoholu - mówi prokurator. - Badamy tłumaczenie zatrzymanych, którzy twierdzą, że brat przez wiele lat ich terroryzował i sytuacja, do której doszło, była konsekwencją złego traktowania ich przez niego. Na tym etapie śledztwa, nie możemy jednak tego potwierdzić. Feralnej soboty, sąsiedzi rodziny S. słyszeli, że za ścianą odbywa się impreza. Tego wieczoru przez mieszkanie braci przewinęło się wiele osób. Prokuratura zawęziła jednak liczbę oskarżonych do dwóch osób. Małgorzata Rokoszewska