Sąd odwoławczy zmienił jednak kwalifikacje czynu na działanie nieumyślne (sąd I instancji uznał, że było to działanie umyślne). Mimo tej zmiany uznał jednak, że orzeczona w I instancji kara jest adekwatna do odpowiedzialności oskarżonego. Wyrok jest prawomocny. Do katastrofy doszło w sierpniu 2018 r. w Leszczawie Dolnej (Podkarpackie). Sąd Okręgowy w Przemyślu w czerwcu br. skazał za ten czyn 43-letniego Mykołę Ł. na sześć i pół roku więzienia. Zakazał też kierowcy prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na terenie Polski przez 15 lat oraz nakazał zapłacić po 10 tys. zł nawiązki dla oskarżycielki posiłkowej Tamary P. (żony mężczyzny, który zginął i będącej także pokrzywdzoną w katastrofie) oraz trzech innych pokrzywdzonych. Mykoła Ł. miał również zapłacić za adwokata Tamary P. Sąd zwolnił go jednak z opłat sądowych ze względu na jego sytuację materialną i zaliczył mu dotychczasowy areszt na poczet kary pozbawienia wolności. Od tego orzeczenia apelację złożyli obrońca oskarżonego oraz pełnomocnik jednego z oskarżycieli posiłkowych. Prokuratura nie wnosiła apelacji. Kara, na jaką skazał kierowcę sąd, jest bowiem zasadniczo taka, jakiej w mowie końcowej domagała się prokurator Beata Starzecka. Oskarżonego nie było w czwartek na ogłoszeniu wyroku.