Przewodniczący rady miasta Andrzej Rylski, który zatwierdza materiały na sesję twierdzi, że to wypadek przy pracy. Jak mówi, w projekcie uchwały znalazły się informacje, które są zbędne dla całej sprawy. Co więcej, ze względu na ich poufny charakter, w ogóle nie powinny się tam znaleźć. Jak Twierdzi Rylski, osoba której dotyczy sprawa nie poniosła żadnych szkód, bo materiały trafiły na razie do ograniczonej liczby osób, m.in. do lokalnych redakcji. Przewodniczący zapewnia jednak, że materiały nie zostaną przez nikogo ani opublikowane, ani wykorzystane przeciwko zainteresowanemu.