Chodzi o głośną sprawę 2,5-miesięcznego chłopca, który w sierpniu br. został odebrany, wraz z innymi dziećmi, nietrzeźwym opiekunom, i przewieziony do domu dziecka w Rzeszowie. Policję zawiadomiła anonimowa kobieta, która twierdziła, że pijani dorośli opiekują się dziećmi. Na miejscu funkcjonariusze zastali kobietę, która opiekowała się swoim 2-letnim synem i dwójką dzieci koleżanki: 2,5-miesięcznym chłopczykiem i jego 2-letnią siostrą. Chwilę później miał przyjść mąż kobiety oraz jej koleżanka-matka dwójki dzieci. Badanie wykazało, że wszyscy troje mają ponad promil alkoholu w organizmie. Wówczas kurator sądowy miał zasugerować, by dzieci przekazać do domu dziecka. Przed umieszczeniem ich w placówce maluchy zostały przebadane w szpitalu; lekarz stwierdził, że są w dobrym stanie. Następnego dnia po południu 2,5 - miesięczny chłopczyk, mimo reanimacji, zmarł w domu dziecka. Jak poinformował we wtorek zastępca prokuratora rejonowego dla miasta Rzeszowa Łukasz Harpula zaraz po śmierci niemowlęcia zostało wszczęte śledztwo, które ma wskazać czy i kto ponosi odpowiedzialność za śmierć chłopczyka. "Po opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej, który stwierdził, że śmierć dziecka nastąpiła na skutek zachłyśnięcia się treścią pokarmową, prokurator zweryfikuje, czy stało się tak na skutek zaniedbania opiekunów w domu dziecka, czy był to nieszczęśliwy wypadek" - poinformował PAP Harpula. Dodał, że w czasie śledztwa prokurator zbada też, czy decyzja o odebraniu dzieci opiekunom i umieszczenie ich w domu dziecka była słuszna, czy działania policji były prawidłowe, a także czy dorośli, którzy opiekowali się dziećmi w stanie nietrzeźwym, nie narazili zdrowia dzieci. Sprawa śmierci niemowlęcia w domu dziecka była głośna w regionie; stała się tematem wielu publikacji medialnych.