- Najgorzej jest gdy niektórzy kierowcy najpierw się rozpędzają na krótkim odcinku trasy, a potem nagle hamują na światłach. Stojący pasażerowie obijają się o siebie albo lądują wbici w siedzenia - dodaje pan Zenon. Ludzie obijają się o siebie w autobusach miejskich, a kierowcy szusują od przystanku do przystanku. Takie doświadczenia ma Anna Trela z Mielca. - Często bywam w Rzeszowie u znajomych i jeżdżę autobusami MPK. Raz o mało co nie przewróciłam się przy hamowaniu - mówi. - Poleciałam do przodu, choć trzymałam się kurczowo oparcia fotela. Hamowanie było tak gwałtowne, że wylądowałam prawie na przedniej szybie. Na szczęście w porę złapał mnie inny pasażer. I nie było to wcale wymuszone hamowanie, bo np. jakiś kierowca zajechał nam drogę. Po prostu zmieniło się światło na skrzyżowaniu. Co na to zarząd Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego? - Do mnie nie wpłynęły dotychczas żadne zażalenia - mówi zdziwiony Sławomir Krygowski, prezes MPK. - Możliwe, że rzeczywiście zdarzały się sytuacje, w których kierowca autobusu nagle zahamował, ale pewnie zmusiły go do tego warunki na drodze. Nasi kierowcy to ludzie doświadczeni i dbają o osoby, które przewożą - dodaje. Kobiety jeżdżą spokojniej Pasażerowie przyznają, że panie jeżdżą bardziej z wyczuciem. - Kobiety jeżdżą o wiele spokojniej. Przynajmniej nie obijamy się o siebie nawzajem - tłumaczy Przemek, student z Rzeszowa. - Nie wiem od czego to zależy, może od wrodzonej kobiecej łagodności - śmieje się. - Prawdą jednak jest to, że gdy za kierownicą siedzi kobieta, nie muszę na siłę przepychać się w autobusie żeby móc się czegokolwiek przytrzymać, bo jak się czegoś nie złapię, to wyląduje na współpasażerze albo na przedniej szybie. Wymuszają pierwszeństwo Z kolei kierowcy samochodów osobowych, skarżą się na to, że autobusy MPK stale wymuszają pierwszeństwo i podjeżdżają zbyt blisko innych aut. - Ostatnio jadę przez Wiadukt Śląski, a autobus MPK siedzi mi - za przeproszeniem - na tyłku. A nuż zahamuje gwałtownie, albo ktoś mi wbiegnie na ulicę i co wtedy? - denerwuje się pan Adam z Rzeszowa. - Każdy kierowca wie, że zachowanie odpowiedniego odstępu pomiędzy pojazdami jest przecież kwestią naszego bezpieczeństwa - dodaje. Z kolei dla pani Anny zmorą jest wymuszanie pierwszeństwa przez autobusy miejskie. - Ja naprawdę rozumiem, że oni mają pierwszeństwo i zawsze ich przepuszczam, ale bez przesady. Ostatnio jadę, ulica pusta, a autobus pcha się przede mnie. Nie mógłby poczekać tych parę sekund aż przejadę? Tym bardziej, że za mną nikt nie jechał. A to naprawdę nie zdarzyło mi się po raz pierwszy - mówi. Katarzyna Szczyrek kszczyrek@pressmedia.com.pl A wy, jakie macie doświadczenia związane z jazdą komunikacją miejską w waszym mieście? Czekamy na wasze komentarze!