O zastosowaniu wobec podejrzanego aresztu poinformowała sędzia Sądu Rejonowego w Rzeszowie Alicja Kuroń. Powiedziała, że sąd zastosował areszt do 9 stycznia uznając, że ze strony podejrzanego zachodzi obawa matactwa i ucieczki, a czyn którego miał się dopuścić zagrożony jest wysoką karą. Postanowienie jest wykonalne, czyli że podejrzany od razu trafia do aresztu, ale nie jest prawomocne, co oznacza, że strony mogą złożyć zażalenie na decyzję sądu. Marcin G. w trakcie przesłuchania w prokuraturze, które odbyło się także w sobotę, złożył obszerne wyjaśnienia, ale nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził, że nie pamięta zdarzenia. Podtrzymał to także przed sądem. Awantura pod sklepem monopolowym Do zdarzenia doszło w minioną środę 9 października ok. godz. 20.40 na ul. Jagiellońskiej w Rzeszowie. Dwóch 27-latków po opuszczeniu jednego z pubów przy ulicy 3 Maja poszło do sklepu monopolowego. W jego pobliżu natknęli się na 39-letniego Marcina G. i 34-letniego Pawła Sz. Między Marcinem G. a dwoma 27-latkami doszło do awantury. Sprzeczka przerodziła się w szarpaninę. Podczas niej Marcin G. wyciągnął nóż i zranił nim dwóch 27-latków. Kacper M. otrzymał dwa ciosy w klatkę piersiową, a jego kolega w ramię i nerkę. Ranni mężczyźni zdołali jeszcze dojść w okolice komendy, gdzie pomocy udzielili im przechodnie i policjanci. Następnie karetka pogotowia przewiozła ich do szpitala. Stan Kacpra M. był krytyczny. W związku z tą sprawą policja jeszcze w czwartek wieczorem zatrzymała Pawła Sz., a w piątek rano Marcina G. Paweł Sz. został przesłuchany w charakterze świadka i zwolniony do domu. 39-latkowi grozi dożywocie Wówczas też dla drugiego z zatrzymanych Marcina G. wstępnie szykowano zarzut usiłowania zabójstwa dwóch mężczyzn. Sytuacja się zmieniła, gdy Kacper M. zmarł w sobotę rano w szpitalu. Wobec tego G. postawiono zarzut zabójstwa jednego z mężczyzn i usiłowanie zabójstwa drugiego. Kodeks karny przewiduje za te czyny karę więzienia na czas nie krótszy niż 8 lat albo 25 lat, albo dożywocie. Stan drugiego z rannych mężczyzn jest stabilny. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nie wiadomo dokładnie, co było powodem sprzeczki między mężczyznami. Prokuratura przyjmuje, że była to uliczna wymiana zdań. Marcin G. dotychczas nie był karany, nie pozostawał także w polu zainteresowań policji.