Choć nie zawierają narkotyków zabronionych przez prawo, klienci sklepu nie ukrywają, że zapewniają taki sam odlot. Policja ma na oku kontrowersyjny biznes. Wystarczy przyjść pod sklep, który mieści się w centrum miasta. Godziny otwarcia od 14 do 22 sugerują, że w środku z pewnością klienci nie znajdą zabawek dla dzieci. Okazuje się, że otwarty w Rzeszowie kilka dni temu punkt to dziesiąty w Polsce sklep z dopalaczami, a właścicielem sieci jest międzynarodowa firma z siedzibą w angielskim Manchesterze. Od dwóch lat sprzedają dopalacze w Internecie. Tabletki i "ziółka" do jointów Wystarczy wejść do środka i poprosić o coś "na poprawę humoru". Młody sprzedawca poleca dwie tabletki za kilkadziesiąt zł. Są też różne specjalne mieszanki, które dają niezłego kopa, od kilkunastu do kilkudziesięciu zł za maleńką paczuszkę. Na etykiecie można przeczytać, że nie nadaje się do spożycia przez ludzi. Przy zakupie trzeba koniecznie pokazać dowód, żeby potem nie było, że sprzedają towar małolatom. Wszystko musi być "zgodnie z prawem". Właściciele sieci podają w internetowym sklepie wyniki ekspertyz przeprowadzonych przez Polskie Towarzystwo Kryminalistyczne, które w produktach nie znalazło śladów zakazanych przez prawo narkotyków - marihuany, amfetaminy czy heroiny. Tylko co z tego, skoro działanie jest zbliżone? Co zatem zawierają dopalacze? Wiele z nich ma składnik BZP, działający podobnie do amfetaminy, który już niedługo polski parlament wprowadzi na listę substancji kontrolowanych. Dopiero wtedy handel dopalaczami będzie zakazany. W składzie produktów znaleźć można też m.in. mieszankę szałwi wieszczej i kapelusza z muchomora czerwonego. Na razie w sklepie można nabyć całe mnóstwo produktów o nazwach sugerujących narkotyczny odlot. Odlot na maksa "Miałem okazję wczoraj zapalić to "coś" - pisze o jednym z produktów na internetowej stronie sklepu Maksymilian - Ten "shit" zwala z nóg. Pomijając fakt, że faza jest bardzo mocna, funkcje motoryczne są to tego stopnia osłabione, że można się przewrócić. Jeden bat starczy, a... może być nawet za dużo. GRZEGORZ NOWAK Mł. insp. Witold Szczekala, z-ca komendanta miejskiego policji w Rzeszowie: - Sklep działa legalnie i oferuje legalne "dopalacze". Obserwujemy go i towarzystwo, które się tam kręci. Gromadzi się tam sporo narkomanów. Kontrolujemy, czy nie posiadają przy sobie substancji zakazanych i czy przypadkiem nie kupili ich w sklepie.