Dzisiaj ok. godz. 1.50, policjanci zostali powiadomieni o napadzie na jedną z rzeszowskich stacji paliw. Po przybyciu na miejsce okazało się, że dwaj pracownicy stacji zdołali już obezwładnić napastnika i odebrać mu atrapę broni, która posłużyła do napadu. - Ze wstępnych ustaleń na miejscu zdarzenia wynikało, że kilka minut wcześniej do budynku stacji wszedł mężczyzna, wyjął z kieszeni przedmiot przypominający pistolet i kierując go w stronę pracowników zażądał wydania pieniędzy z kasy. Podczas gdy jeden z mężczyzn wyjmował z kasy gotówkę, drugi włączył przycisk antynapadowy powiadamiając tym samym pracowników ochrony obiektu - mówi podinsp. Zbigniew Kocój, rzecznik rzeszowskiej policji. W pewnym momencie jeden z pracowników stacji zauważył, że lufa trzymanego przez napastnika pistoletu nie posiada otworu wylotowego. Przyjmując, że jest to atrapa rzucił się na mężczyznę wytrącając mu z ręki trzymany przez niego pistolet. Okazało się, że broń, którą napastnik chciał zmusić obsługę stacji do wydania pieniędzy, była plastikową atrapą. Dodatkowo jej właściciel przygotowując się do napadu lufę na korpus założył odwrotnie, kierując otwór wylotowy broni we własnym kierunku. - Podczas wstępnego przesłuchania 19-latek przyznał się do winy. Do czasu wytrzeźwienia został umieszczony w policyjnym areszcie. Nietrzeźwemu sprawcy, u którego badanie wykazało 2.17 promila alkoholu w organizmie, grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności - dodaje Z. Kocój.