Kobieta utrzymuje, że chusta została zaszyta po cesarskim cięciu, po którym przyszli na świat dwaj chłopcy. Operację, jedenaście miesięcy temu, przeprowadzili krakowscy lekarze. Kobieta od czasu porodu czuła się źle. Do szpitala w Kolbuszowej trafiła pod koniec września. Tam dowiedziała się, że powodem kłopotów nie jest, jak podejrzewała wirus, lecz ... chusta chirurgiczna. Zgodziła się na operację. Pani Bogusława nie wie, jak mogło dojść do takiej sytuacji. - Przecież chusty nie połyka się jak guzika - - powiedziała reporterowi sieci RMF FM. Twierdzi również, że wcześniej nie przechodziła żadnych operacji. Lekarz z kolbuszowskiego szpitala nie udzielił żadnych informacji. Także tamtejsza prokuratura nie ma sygnału o sprawie. Krzysztof Powrózek