Prokurator zdecydował o zabezpieczeniu ciała chłopca do dalszych badań, które wyjaśnią, co było bezpośrednią przyczyną jego śmierci. - W sobotę koło godz. 15 13-letni Kamil wyszedł z domu wraz z 15-letnim bratem Pawłem i 16-letnim kuzynem Marcinem - płacze pani Teresa Habrat, mama Kamila. - Nie powiedział mi gdzie się wybiera. Akurat wtedy piekłam placki ziemniaczane, którymi poczęstowałam chłopców. Dałam jeszcze Kamilkowi pieniądze, by po drodze kupił śmietanę w pobliskim sklepie, bo właśnie mi się skończyła. Wtedy po raz ostatni widziałam go żywego. Wszyscy trzej pili alkohol - Zawsze wracał po godzinie, najpóźniej półtorej - łka zrozpaczona kobieta. - Mijały kolejne godziny, a on wciąż nie wracał. Koło godz. 18 wrócili Paweł z Marcinem. Sami. Gdy zapytałam ich, gdzie jest Kamil, odpowiedzieli, że prawdopodobnie poszedł na świetlicę pograć w ping-ponga i pewnie lada moment wróci. Nie wracał, więc chwilę później jeszcze raz porozmawiałam z Pawłem, który powiedział w końcu, że planowali odwiedzić kolegę we Wrocance, ale ostatecznie tam nie dotarli. Przyznał się też, że pili alkohol. Do 3 nad ranem nie zmrużyłam oka. Syna wciąż nie było. Nie wrócił na noc. Miałam przeczucie, że stało się coś strasznego... Zrozpaczona matka: - Dlaczego go zostawili? Następnego dnia rodzina wraz z jego kolegami kontynuowała poszukiwania zaginionego. Okazały się one bezowocne. Ok. godz. 10.20 rodzice Kamila zgłosili w końcu na policję zaginięcie syna. Zanim policjanci przybyli na miejsce, zwłoki chłopca odnalazł jego 18-letni brat Maciek. - Boże, dlaczego nie wrócili razem? - pyta przez łzy pani Teresa. - Dlaczego zostawili go samego? Jeszcze w piątek byłam na jego wywiadówce, a teraz mój ukochany synek nie żyje. To nie może być prawda... Przecież to jeszcze dziecko... - szlocha zrozpaczona matka. Policja i prokuratura wyjaśniają szczegółowe okoliczności tragedii. Trwa przesłuchiwanie świadków. Wioletta Zuzak