- Skoro on wraca do zdrowia, to znaczy, że wszystkie marzenia mogą się spełnić - mówi Barbara Bieszczad, mama chłopca. - W tym roku, oprócz nowej skóry na plecach, chciałby dostać... helikopter. - Chodzi o taki zdalnie sterowany - wyjaśnia Przemek. Chłopiec leczy się i rehabilituje już od pięciu lat po bardzo ciężkim oparzeniu, które ledwie przeżył. Po tym, jak zapaliła się na nim poliestrowa koszulka, jego ciało, z wyłączeniem głowy i nóg, pokrywały grube warstwy blizn. Tworzyły się przykurcze, a pachy przyrastały do boków, co utrudniało mu poruszanie. - Przemek miał głębokie oparzenia klatki piersiowej, brzucha, pleców i pach - mówi doc. dr hab. n. med. Jacek Puchała z Dziecięcego Centrum Oparzeniowego w Krakowie, który wtedy operował chłopca. Ścinają blizny, nakładają integrę Pierwsze dwa lata spędził w szpitalu, a lekarze dzień po dniu walczyli o jego życie i przeszczepiali mu po kawałku skórę z nóg na brzuch. W 2007 roku dostał pierwszą szansę na powrót do normalnego życia. W Polsce wykonano pierwszy zabieg wszczepienia sztucznej skóry, tzw. integry. Przemek był pierwszym chłopcem z Podkarpacia, któremu NFZ sfinansowało leczenie opiewające na kwotę 50 tys. zł. - Zabiegi polegają na tym, że po ścięciu starych blizn poparzeniowych nakładamy na ranę warstwę silikonu, po kilkunastu dniach ściągamy dziecku tę warstwę silikonu i wszczepiamy własny, wyhodowany pod integrą naskórek o grubości jednej dziesiątej milimetra - tłumaczy doc. Puchała. Połowa sukcesu już jest W ten sposób wszczepiono chłopcu skórę na całym brzuchu i pachach. Robiono to etapami, bo taka operacja jest bardzo obciążająca dla organizmu pacjenta. Trwa kilka godzin, w czasie których dziecko jest w głębokim uśpieniu. Także zmiana opatrunków jest robiona w narkozie, bo ciało to prawie otwarta rana. Chłopiec przez kilkanaście dni po przeszczepie nie może usiąść, może albo chodzić, albo leżeć, bo każdy skłon może kosztować go sklejenie się dwóch warstw wszczepionego naskórka i cała operacja poszłaby na marne. - Przemek jest bardzo dzielny i dorosły jak na swój wiek - mówi mama. - Ściśle podporządkowuje się wszystkim zaleceniom lekarzy i moim. On bardzo chce wrócić do normalnego życia. Już teraz po zmianie skóry na brzuchu jest innym chłopcem, może kopać piłkę, a dzięki rehabilitacji i przykurcze w bardziej poparzonej ręce są mniejsze. Czekają go kolejne zabiegi W tym roku chłopca czeka kolejny zabieg przeszczepienia integry. Oczekuje na wpisanie do kolejki, wie jednak, że to już niedługo. - Nałożą mu przeszczep na połowę pleców. Będzie musiał spać na brzuchu - mówi mama Przemka. Operacji wymaga także ręka, która z powodu grubych splotów blizn nie rozwija się normalnie. Jest zasuszona i wymaga intensywnych ćwiczeń i maści zmiękczających blizny. To wszystko kosztuje średnio tysiąc zł miesięcznie. Cała rodzina godzi się na wyrzeczenia z tego powodu i choć w domu się nie przelewa, jakoś dają radę. Bo wierzą, że tak jak wcześniej, nie zostaną bez pomocy ludzi dobrego serca. Przemek jest teraz w trzeciej klasie szkoły podstawowej, przed nim kolejna operacja i długa rehabilitacja. dzięki pomocy medycyny i ludzi dobrego serca może prawie normalnie żyć. Anna Moraniec