Strażacy, z którymi rozmawiał w Tryńczy reporter RMF FM Marek Wiosło podkreślają, że piątkowa akcja była wyjątkowo trudna. - Za pomocą sonaru zrobiliśmy skan dna i już pierwszy skan wskazał nam, że znajduje się tam obiekt o rozmiarach zbliżonych do samochodu osobowego - relacjonował Marcin Lachnik z przemyskiej straży pożarnej. - Płetwonurek po omacku doszedł w to miejsce wskazane przez sonar i potwierdził, że na dnie leży do góry kołami samochód osobowy. Musiał się trzymać za koła, cały czas ciągnięty przez nurt rzeki. Jak się okazało, w samochodzie znajdowało się 5 osób - dodał. Trzy mieszkanki gminy Tryńcza w wieku 19, 18 i 16 lat wyszły z domu 25 grudnia. Ostatni raz widziane były w poniedziałek wraz z dwoma mężczyznami, jak wsiadały do daewoo tico. W przeszukiwaniu okolicy brało udział ok. 200 osób. Mieszkańcy Tryńczy i okolicy do końca mieli nadzieję, że uda się odnaleźć zaginionych. Od wczoraj zszokowani przychodzą na miejsce tragedii. - Coś strasznego, naprawdę. Jeszcze dwie siostry... Tragedia. Tylko współczuć - mówiła jedna z kobiet.