To wszystko dla Magdaleny Onyenandu i jej męża, którzy tydzień temu zostali wyproszeni z sektora dla klubu kibica, prawdopodobnie tylko dlatego, że mąż popularnej "Madziary" jest czarnoskóry. - Nie będziemy tolerować chamstwa. Jest nam bardzo przykro, że do niezręcznej sytuacji doszło podczas sobotniego meczu pomiędzy Asseco Resovią a AZS-em Olsztyn - mówi Marek Borejko, dyrektor generalny klubu. - O sprawie dowiedziałem się od innych kibiców i natychmiast w poniedziałek przeprosiłem panią Magdę i jej męża. - Jesteśmy oburzeni tym, co się stało i już poinformowaliśmy władze Stowarzyszenia, że jeśli jeszcze raz dojdzie do podobnego zdarzenia, natychmiast zerwiemy z nimi współpracę. Macie się wynosić i już Historia, której bohaterami stało się małżeństwo Onyenandu zdarzyła się tydzień temu, gdy do popularnej bębniary z klubu kibica Resovii i jej męża, podszedł Mirosław Olszowy, wiceprezes Stowarzyszenia i stwierdził, żeby zabierali się z miejsc na trybunie kibica. - Nie powiedział dokładnie dlaczego - opowiada pani Magda. - Gdy nalegałam na wytłumaczenie, on rzucił, że dzwonili "Leśni" ( kibice piłki nożnej Resovii) i kazali wynieść się nam z trybun. Uparłam się i zostaliśmy na miejscach. Po chwili do pani Magdy zadzwonił Marcin Pęckowski, prezes klubu kibica i poprosił, by Magda i jej mąż przenieśli się na mniej widoczne miejsca w na trybunie kibica. Upokorzeni, bo mąż jest czarnoskóry? - Poczułam się tak strasznie upokorzona - twierdzi pani Magda. - Wstaliśmy z mężem i poszliśmy na koniec sali. Kobieta nie ma wątpliwości, że w całej sprawie chodzi o kolor skóry jej męża. Już dwa miesiące temu dostała ostrzeżenia, że kilku ważnym osobom ze Stowarzyszenia nie podoba się, że jej czarny mąż siedzi na trybunie klubu kibica. - To nieprawda - odpowiada Pęckowski. - Magda wiele razy przychodziła z mężem na mecze i siedziała na trybunie klubu kibica. Ale w sobotę jej mąż zajął miejsce, które jest zarezerwowane dla członków Stowarzyszenia posiadających legitymację. Mąż Magdy nie jest członkiem Stowarzyszenia i nie ma legitymacji. Dlatego poprosiliśmy o zmianę miejsc. Stowarzyszenie przeprasza Pęckowski, w imieniu zarządu Stowarzyszenia, w czwartek przeprosił Magdę Onyenandu i jej męża, i zapewnił, że prośba o zmianę miejsca nie miała nic wspólnego z kolorem skóry czy narodowością, ale wynikała z zapisu w regulaminie SSPS-u. ANETA GIEROŃ