W kolarskim maratonie, którego trasa wiedzie przez Polskę, Słowację i Austrię do Niemiec, bierze udział młodzież w wieku 14-16 lat. Planowana przez Polskę trasa biegnie przez Przemyśl, Sanok, Kraków i Oświęcim. 12 sierpnia rajd zamierza dotrzeć na Słowację. Finisz zaplanowano na 24 sierpnia (Dzień Niepodległości Ukrainy) w Monachium, przy grobie Bandery. Sawczuk podkreślił, że zdaje sobie sprawę z kontrowersji, jakie wywołuje w Polsce organizowana przez niego impreza, jednak ma nadzieję, że obędzie się ona bez incydentów. - Oczekujemy, że Polska jako państwo cywilizowane zapewni bezpieczeństwo dzieciom, które uczestniczą w tym rajdzie - powiedział. Rajd wywołuje protesty polskich organizacji kombatanckich i kresowych. Uważają one, że jego uczestnicy propagują faszyzm, w związku z czym nie powinni zostać wpuszczeni na terytorium Polski. Samego Banderę obarczają winą za ludobójstwo Polaków na dawnych Kresach Wschodnich i współpracę z Niemcami hitlerowskimi podczas II wojny światowej. - O jakiej współpracy można tu mówić, skoro Bandera siedział w obozie koncentracyjnym (w Sachsenhausen - przyp. red.), a jego dwóch braci Niemcy zakatowali w Oświęcimiu? Podczas wojny dochodziło do zbrodni, ale wyliczanie wzajemnych krzywd to droga donikąd - powiedział Sawczuk. - Dla nas Bandera jest człowiekiem, który poświęcił życie w walce o niepodległą Ukrainę. Nie chciał, by była ona ani pod panowaniem Rosji, Austrii czy Polski. Chciał, by była wolna - dodaje organizator rajdu. Sawczuk zapewnił, że grupa ukraińskiej młodzieży nie ma zamiaru afiszować się w Polsce z żadnymi symbolami, które uraziłyby mieszkańców tego kraju. - Będziemy ubrani w stroje sportowe - dodał. Rzecznik komendanta głównego Straży Granicznej Wojciech Bechowski mówił w środę, że uczestnicy rajdu, jeżeli się zjawią na granicy, zostaną odprawieni - tak jak każdy podróżny - zgodnie z przepisami obowiązującymi w ramach układu z Schengen. - Każdy może przekroczyć granicę, jeżeli spełnia warunki formalnoprawne - powiedział Lechowski. Rajd "Europejskimi śladami Stepana Bandery" wystartował 1 sierpnia spod pomnika Bandery w Czerwonogradzie. W czwartek jego kilkunastu uczestników dotarło do Mościsk przy granicy z Polską. Patron rajdu był przywódcą jednej z frakcji OUN, której zbrojne ramię, Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), dokonywało od wiosny 1943 roku na Wołyniu i w Galicji Wschodniej czystek etnicznych na ludności polskiej, mordując od 100 do 150 tys. osób. Przeciwko rajdowi protestują m.in.: Światowy Kongres Kresowian, który wysłał w tej sprawie pismo do wicepremiera, szefa MSWiA Grzegorza Schetyny, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, krakowskie środowiska kombatanckie oraz Sanockie Stowarzyszenie "Wiara Tradycja Rozwój". Naczelnik wydziału komunikacji i promocji w biurze ministra SWiA Jacek Sońta informował po proteście ks. Isakowicza-Zaleskiego, że nawet gdyby informacje o organizacji rajdu na terenie Polski potwierdziły się, "nie ma potrzeby uzyskania jakiejkolwiek zgody władz polskich na organizację imprezy". - Obywatele ukraińscy poddają się kontroli, przekraczają granicę i w formie zorganizowanej lub nie przemieszczają się po Polsce - powiedział Sońta. Z kolei Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyraziło w zeszłym tygodniu nadzieję, że ukraińscy uczestnicy rajdu z szacunkiem odnosić się będą do historii Polski, a ich zachowanie nie narazi ich na interwencję służb podległych MSWiA lub innych organów porządku publicznego. Rajd zbliża się do Polski: Zobacz więcej Sanok i Przemyśl "przepuszczą" rajdowców: Zobacz więcej "Niech Ukraińcy czczą swoich bohaterów u siebie" Zobacz więcej "Nie wpuszczać rajdu do Polski" Zobacz więcej Promował terroryzm na święcie Łemków?Zobacz więcej Nie zrezygnują z kontrowersyjnej imprezy: Zobacz więcej