Projekt oświadczenia odczytał Lucjusz Nadbereżny z PiS. Był to tylko jednak zmodyfikowany tekst jego własnego stanowiska, które rozesłał do prasy kilka dni przed sesją. Bez problemu przekonał więc wielu radnych, że powinni go posłuchać. Według pisma, usunięcie poświęconego krzyża wpłynie negatywnie na wizerunek miasta oraz godzi w uczucia religijne znacznej części mieszkańców. Rajcy zaapelowali także do prezydenta o "niezwłoczne podjęcie dialogu z kurią diecezjalną w sprawie krzyża". Diabelski chichot Kilka osób z rady sprzeciwiło się treściom zawartym w oświadczeniu. - Apelujecie o podjęcie dialogu przez prezydenta, a czym było pismo biskupów, które odczytano w niedzielę w kościołach, jak nie zamknięciem dialogu? Dlaczego mówicie, że prezydent walczy z krzyżem, skoro dobrze wiecie, że nie o krzyż tu chodzi, tylko o postawienie nowego kościoła. Ten krzyż to jest kamień węgielny pod budowę kościoła. A tymczasem żaden z radnych nie jest z osiedla Młodynie, gdzie ten kościół ma stanąć. A wy decydujecie w tej sprawie za mieszkańców. To oni - mieszkańcy Młodynia - powinni się wypowiedzieć, czy chcą kościoła. W blasku jupiterów, przy fleszach aparatów i licznych kamerach, dochodzi do hipokryzji i kłamstwa, a w tle słychać diabelski chichot - gromiła radna Joanna Grobel-Proszowska z SLD. Jedno zdanie - ale podsumowujące całą wojnę miasta ze stroną kościelną - wypowiedziała radna Ewa Kosak z Samorządności i Praworządności: - Jakby Jezus znad Jordanu patrzył na nas i widział, co się dzieje: w jakim konflikcie są mieszkańcy Stalowej Woli, to nigdy w życiu nie uwierzyłby, że to na jego cześć - skwitowała radna. Do kościoła dla Boga czy proboszcza? Gorzkie słowa mówił radny Dariusz Przytuła z PO: - Dla kogo wy chodzicie do kościoła? Dla Boga czy dla biskupa i proboszcza? Ja nigdy nie prosiłem mojego proboszcza, żeby przed wyborami powiedział o mnie dobre słowo czy pozwolił przeczytać podczas mszy Pismo Święte, a niektórzy tak robią. I możemy to zobaczyć przed wyborami - denerwował się Przytuła. Młody radny zarzucił niektórym "świątobliwym" samorządowcom, że wykorzystują Boga i wiarę do prywatnych interesów, w kampanii wyborczej. Stwierdził jednak, że sam krzyż na Młodyniu powinien pozostać. Choć radny Lucjusz Nadbereżny chciał, by oświadczenie przyjęto przez aklamację - czyli bez głosowania - radni nie zgodzili się na to. Głosowano. Czternastu radnych było za przyjęciem oświadczenia. Przeciwna była Joanna Grobel-Proszowska, a kilku radnych po prostu nie głosowało. Po przyjęciu oświadczenia, które karci prezydenta, grupa kilkudziesięciu mieszkańców Stalowej Woli, która zjawiła się na sesji - głośno klaskała. tg