Przez wiele lat była Pani nieobecna na polskim rynku muzycznym. Co zdecydowało o Pani powrocie na stałe do Polski? O tym, że kupiła Pani mieszkanie i planuje swoją przyszłość w kraju? - Zawsze bardzo tęskniłam za Polską, bez względu na to, gdzie byłam. Pracowałam przez pięć lat w Paryżu, 18 lat mieszkałam w Stanach, ale zawsze wiedziałam, że moje miejsce jest w Polsce. Przyjeżdżałam czasem do kraju na jakieś pojedyncze występy, ale w końcu zdecydowałam, że trzeba wybrać swój port. Mój mąż też powoli przymierza się do powrotu, oboje uznaliśmy więc, że skoro bardzo kochamy podróże, a Europy jeszcze dobrze nie znamy, to może to jest najlepszy czas, aby zamieszkać w Polsce, a jeździć po świecie. Stąd nasza decyzja, aby kupić mieszkanie, teraz rozglądamy się za jakąś działką w Polsce. A świat zwiedzamy, ot choćby wczoraj wróciliśmy z Madery, a dzisiaj pora popracować. - Wylansowała pani przed laty mnóstwo przebojów, które do dzisiaj są bardzo popularne. Czy miała pani świadomość tego, że to są hity? - To były zupełnie inne czasy i inny sposób lansowania piosenek. Było tylko jedno radio - Polskie Radio i to ono miało decydujący wpływ na popularność piosenek, a nadawało głównie polskie piosenki. Ja nie planowałam, że będą to przeboje, choć można było założyć, że jak jest ładna melodia, ciekawy tekst, to się spodoba publiczności. Ale do końca nigdy nie można było przewidzieć, czy piosenka stanie się prawdziwym przebojem. - Jak pani ocenia współczesny odbiór dawnych pani przebojów? - To dla mnie jest bardzo ważne, że moje piosenki podobają się nadal i to ludziom młodym. Moje pokolenie lubi je pewnie po części ze względów sentymentalnym, ludzie młodzi poznają je od nowa i jest w nich coś, co się podoba. W tych piosenkach jest jakaś magiczna siła i nie mogę tu wybrać jednej, szczególnie ważnej piosenki. Bo i "Gondolierzy znad Wisły", i "Wymyśliłam cię" czy "Kawiarenki", czy "Sto lat czekam na twój list" - każda była ważna i każda podobała się. - A jak pani ocenia współczesną polską scenę muzyczną? - Jestem w tej dobrej sytuacji, że nie muszę śpiewać czyichś utworów, bo mam mnóstwo własnych, znanych i lubianych. Do tego nagrywam nowe, i jak widzę na koncertach, także podobających się publiczności, więc nie muszę się martwić o repertuar. Może dlatego też zdecydowałam się na powrót na stałe, bo widzę, że to, co robię, podoba się publiczności. I dlatego też dużo pracuję - daję nawet 3 koncerty w weekend. - Nie wiem, czy pani wie, ale za dwie godziny w kanale Kino Polska leci film "Motylem jestem, czyli romans czterdziestolatka"... - O, to miłe, nie wiedziałam... - A film ten to pani sukces w roli aktorki filmowej. Czy nie miała pani ochoty pociągnąć dalej tej roli - roli aktorki? - Nawet miałam bardzo dobrą propozycję - ze Związku Radzieckiego. Miałam zagrać w filmie radzieckim panią detektyw z Polski. Z tym, że wtedy wiązało się to z wielomiesięcznym pobytem za granicą, a tu w Polsce miałam zespół, ludzi, którzy żyli z mojego śpiewania i nie mogłam tego zostawić. Zagrałam potem w filmie w Chicago, miałam rolę w teatrze w Chicago. A także bardzo ważną rolę w sztuce Mrożka "Piękny widok" w Teatrze Polskim w Waszyngtonie. Była to fantastyczna przygoda i zupełnie inne, nowe doświadczenia. - Jak pani to robi, że mimo upływu lat, wciąż emanuje z pani energia? Koncerty są i liryczne, i dynamiczne. W ciąż zachwyca pani energią i urodą. - To zapewne dar niebios i jak to się mówi dobry, dawny materiał. A znakomita publiczność, jej odbiór koncertów dodaje sił. Szczególnie, że są to także ludzie młodzi. Rozmawiał: Zbigniew Światowiec