Ponieważ media zwykle prześcigają się w podsumowywaniu roku w wielu dziedzinach, także i w obciachach, ja również postanowiłem zrobić swoją klasyfikację. A chcąc iść z duchem czasu zatytułowałem ją: ''Przypały roku 2007''. Podzieliłem je na trzy trójki zgodnie z powiedzeniem: ''plecie trzy po trzy''. Nie będę chyba zbyt oryginalny, przyznając pierwsze miejsce naszemu eksprezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, który najpierw na Ukrainie, przemawiając do studentów, bełkotał, że ''żeńszczynom nada smatrit w głaza'' i o ''francuskom savoir- -vivre'' będąc najwyraźniej pod wpływem alkoholu, a potem w podobnym stanie apelował do marszałka Dorna i jego suki Saby, żeby nie podążali ''tą drogą''. Dodatkowej żenady obu tym zajściom przysporzył fakt mało wiarygodnych tłumaczeń, że takie zachowanie nie było efektem nadmiaru gorzały tylko jakiegoś tajemniczego filipińskiego wirusa. Alekasander Kwaśniewski po powrocie z Ukrainy został przywitany przez Marka Borowskiego słowami: ''Olek, mordo ty nasza'', co od razu stało się przebojem w spotach kampanii wyborczej i choć samo określenie ''mordo ty moja'' było znane od lat, to po ukraińskim incydencie przeżywa drugą młodość. Sam Kwaśniewski zamiast twarzą LiD-u, stał się jego ''mordą'' i z tej przyczyny wycofał się z czynnej polityki. Jak Oleksy z Gudzowatym Drugim przypałem bez wątpienia jest, a raczej są tzw. taśmy Oleksego czy jak kto woli Gudzowatego. Na nich to ekspremier Józef O., podobnie jak Kwaśniewski na Ukrainie, będąc pod wpływem alkoholu, bez żenady obgadał pół środowiska polskiej lewicy, nazywając m.in. Szmajdzińskiego nadętym bucem, Olejniczaka narcyzem czy Kwaśniewskiego krętaczem. Lewica się zagotowała z oburzenia, a prawica zacierała ręce. Oleksy został wygnany z SLD niczym Adam i Ewa z raju, a ''morda'' Olek Kwaśniewski, kiedyś kolega i przyjaciel, nazwał go kretynem. Rydzyk ex aequo z Kaczyńskimi Miejsce na podium należy się też ojcu Tadeuszowi Rydzykowi za nazwanie prezydentowej Marii Kaczyńskiej czarownicą. Poza tym ojciec dyrektor o spotkaniu kobiet w Pałacu Prezydenckim, w sprawie podpisania apelu o niezmienianiu ustawy o ochronie życia, powiedział, żeby ''...nie nazywać szamba perfumerią''. Uważam jednak, że ojciec Rydzyk powinien posunąć się nieco na trzecim stopniu podium i zrobić tam miejsce dla braci Kaczyńskich, którzy - kiedy ojciec dyrektor pluł im w twarz - udawali, że deszcz pada. Po całym zajściu po Polsce zaczął krążyć dowcip o tym, jak to ojciec Rydzyk przepraszał prezydenta: Dzwoni ojciec Rydzyk do Kancelarii Premiera Kaczyńskiego. Odbiera premier: - Słucham! - Czy to prezydent Lech Kaczyński? - Nie. Tu premier Jarosław Kaczyński. - A to przepraszam! Tinky Winky, Saba i Doda Kolejne miejsca należą się całej plejadzie polityków i urzędników państwowych. Śmiechu co niemiara dostarczyła na przykład pani rzecznik praw dziecka, Ewa Sowińska, która dała się wciąggnąć w dziennikarską prowokację i postanowiła zbadać, czy jeden z Teletubisiów o wdzięcznym imieniu Tinky Winky nie jest przypadkiem gejem. Świadczyć o tym miała czerwona torebka, którą upodobał sobie ów Teletubiś. Niezły przypał dał też marszałek Dorn, gdy w otoczeniu ochroniarzy z BOR-u spacerował ze swoją olbrzymią suką Sabą po korytarzach sejmowych. Kiedy indziej sami BOR-owcy wyprowadzali ją do parku na ''małe co nieco'', a jeszcze później doszło do oskarżenia Saby o zniszczenie mebli w gabinecie marszałka, za co ten podał oszczerców do sądu. Jednym słowem przypał za przypałem. Równie niezły przypał mogliśmy podziwiać w progamie ''Teraz My'' w TVN, w którym piosenkarka Doda śpiewała nowo wybranemu premierowi Tuskowi, a potem oboje się uściskali. I do końca nie wiadomo, czy to był pomysł prowadzących czy też sam Tusk miał takie życzenie. Tak czy inaczej śmiechu było co niemiara. Ostatnia trójka W ostatniej trójce mojej wyliczanki stawiam posłankę Jolantę Szczypińską, której kiedyś Jarosław Kaczyński kupił sandały, czym zjednał sobie jej dozgonną miłość, a w tym roku ona sama ''zaszalała'' i ''szarpnęła się'' na markową torebkę firmy Coco Chanel. Szkopuł w tym, że posłanka zapłaciła za nią jedynie 50 złotych, co nawet człowieka niezorientowanego w modzie powinno zastanowić. Torebka okazała się oczywiście podróbą, a posłankę zdradził jej kolega z PiS-u Jacek Kurski. Jemu zresztą za publiczne ośmieszenie pani Joli też należy się nominacja do przypału. Dużym poczuciem humoru wykazał się Jan Rokita, który u Szymona Majewskiego chwalił się, że umie szyć na maszynie i nawet próbował. Tyle tylko, że nie wykonał powierzonego mu zadania, przez co uznałem go za kandydata do przypału. Ale tak naprawdę to większym przypałem jest jego małżonka Nelly Rokita, która w tej dziedzinie powinna zostać nagrodzona za całokształt. A na deser zostawiłem posła PiS - Karola Karskiego, który przyszedł do studia TVN i witając się z redaktorem Bogdanem Rymanowskim, chciał go pocałować w rękę. Jak zauważył jeden z telewidzów, poseł Karski prawdopodobnie sądził, że jest w TV Trwam. Krzysztof Pipała